Beszalach בְּשַׁלַּח

Beszalach, w tłumaczeniu z języka hebrajskiego oznacza „gdy uwolnił”. Co oznacza wolność? Czy oznacza ona wyłącznie dowolność wyboru? Emanuel Levinas (w eseju Trudna Wolność) odpowiada, że takie pojmowanie wolności, jako pełnej swobody wyboru nie jest zwykłym zuchwalstwem. Taka wolność to według niego wolność człowieka, który „nie zaznał jeszcze odczucia solidarności ludzkiej i który myśli (jak wielu współczesnych), że każdy istnieje dla siebie i że wszystko jest dozwolone.”. Kluczowe jest tu słowo „jeszcze”, które wskazuje, że tak pojmowana wolność to forma prymitywna, podstawowa, to początek drogi, którą każdy zaczyna sam, na początku każdej drogi jest zawsze „ja”, ego.

Ta droga potoczyć się może różnie, o czym przekonaliśmy się wszyscy w zeszłą niedzielę. Człowiek, który dopiero co opuścił więzienie dokonał publicznie mordu politycznego na Prezydencie Gdańska. Paweł Adamowicz, zamordowany, i jego morderca – byli na scenie równi w swojej wolności, ale jakże różni w tym co z tą wolnością zrobili. Paweł Adamowicz był niewątpliwie osobą, która nie tylko zaznała solidarności, ale swoim wsparciem dla innych także tą solidarność okazywała. Widział drugiego człowieka, jego potrzeby, jego ludzkość, sens współpracy i wzajemnego wsparcia. Jako Żydzi powinniśmy na zawsze zapamiętać wsparcie, które Adamowicz okazał gdańskiej społeczności żydowskiej po ataku na Synagogę. Z kolei dopiero co wyzwolony morderca uczepił się swojego ego tak mocno, że ten moralny wektor zawrócił go bardzo szybko w kierunku niewoli. Na początku jego drogi wolności.

Dzisiejsza parasza zaczyna się także na początku tej drogi, opowiada następnie o zakrętach, wybojach i przeszkodach, które na niej napotkamy. Moment, w którym B-g uwolnił Izrael z niewoli egipskiej w sposób oczywisty jest momentem przełomowym dla Tory, judaizmu, może być interpretowany jako początek Izraela jako narodu. Izrael nie jest jeszcze związany przymierzem Tory, przez co w tym momencie jest narodem podobnym do wszystkich narodów, które uzyskały w swojej historii możliwość samostanowienia. W porządku rzeczy stworzonych przez B-ga wielkim szczęściem jest znaleźć się w tej sytuacji. Jako Polacy, pamiętając czasy zaborów i komunizmu powinniśmy to doskonale rozumieć. Izrael z powodu tego szczęścia śpiewa w parszy Baszalach Szirat HaJam (הים שירת), pieśń morza. Kiedy Izrael przechodzi dzięki Wiekuistemu Morze Czerwone, B-g zatapia jego prześladowców, wojska Faraona, dyktatora myślącego o sobie jak o bogu.

Drogę Izraela przez Morze Czerwone symbolizuje flaga dzisiejszego państwa Izrael. To droga do wolności, niełatwa, już na jej początku Izrael napotkał przeciwności i wielu ludzi zawróciło ku własnej zgubie. Najpierw zmierzyli się z brakiem wody w Mara, z pomocą przyszedł Najwyższy uzdatniając wodę i stając się odtąd lekrzem Izraela. Co ciekawe, tą samą drogą idzie dzisiejsze państwo Izrael, odzyskując 80% zasobów wody, które zużywa. Również w Polsce jako wolni ludzie powinniśmy się najpierw troszczyć o czystość naszego środowiska, nie tylko wody, ale także powietrza.

Z Mara Mojżesz poprowadził Izrael do Elim, oazy gdzie było dwanaście źródeł wody dla dwunastu plemion Izraela i rosło siedemdziesiąt palm, tak jak siedemdziesiąt sprawiedliwych narodów ma zostać uzdrowione razem z Izraelem w olam haba (przyszłym świecie).

Miesiąc po wyjściu z Egiptu Adonai wyprowadził Izrael na pustynię, gdzie skończyła się im maca wyniesiona z Egiptu, a ludzie znowu zaczęli narzekać. Odwołując się znowu do naszej rzeczywistości przypomnę, że w Polsce po obaleniu komunizmu także ludzie szybko poczuli sentyment do czasów wygodnej, przewidywalnej, stabilnej niewoli. Wiekuisty znów ratował Izrael dając mannę każdego dnia rano, oprócz Szabatu, tak by Izrael nie musiał siódmego dnia pracować. Midrasz mówi, że Datan i Abiram pomimo to postarali się przekonać ludzi, że Mojżesz kłamie i postanowili rano w Szabat rozsypać na ziemi zebraną wcześniej mane. Manę zjadły jednak natychmiast ptaki. Przypomina to naszą rzeczywistość, w której oczernia się postaci jak Lech Wałęsa, Adam Michnik, Tadeusz Mazowiecki, osoby które dały ludziom wolność. Ludzie tęskniący za czerwoną niewolą robią to dostarczając fałszywe, często sfabrykowane „dowody”. Bo jak mówi inny midrasz – mana nie miała smaku – dla sprawiedliwych miała smak niebiański, dla niewierzących miała smak nijaki. Widzimy rzeczy takimi jakimi jesteśmy my i tak też widzimy wolność – dla jednych jest piękna, jest szczęściem, dla innych jest zupełnie obojętna.

W dalszej drodze Izrael dociera do Massa i Meriba, czyli miejsca próby i sporu. Niedowiarkowie, ludzie tęskniący za Egiptem planują tu już nawet zamach na Mojżesza, znowu przypomina nam to o tragedii, która spotkała Pawła Adamowicza, który także był nienawidzonym liderem wolności. Wiekuisty ponownie wybawia Izrael każąc Mojżeszowi uderzyć laską w skałę, po czym wypływa z niej woda. W ten sposób Mojżesz ratuje swoje życie przed wrogami z własnej krwi. W tym samym miejscu jednak, w Refidim, Izrael zostaje napadnięty przez Amaleka i jego koczownicze plemie ludzi także wolnych, ale podążających w swojej wolności za własnymi egoizmami grabiąc, gwałcąc i mordując.

W tym miejscu w rolę dowódcy armii Izraela wchodzi Jozue, Jehoszua. Walkę wspiera ze wzgórza Mojżesz, kiedy trzyma ręce uniesione ku niebu Izrael wygrywa, gdy ręcę mu opadają ze zmęczenia przewagę zaczyna zdobywać Amalek, podtrzymują go więc Aharon i Chur. W pozycji wolności, gdy pokonamy własną słabość, własne namiętności, własny egoizm w końcu spotykamy nasze przeznaczenie – zmierzymy się ze złem, ludźmi pchającymi innych w nieszczęście, w niewolę. Scena bitwy pod Refidim pokazuje, że musimy te walkę podjąć i że dla zwycięstwa konieczna jest współpraca elementu siły fizycznej armii Jozuego i elementu siły moralnej, intelektualnej wyrażanej w paraszy przez Mojżesza. Niezbędna jest solidarność.

Traktat Sota (42b) mówi, że Filistyni przyszli kilkanaście pokoleń później na bitwe z Izraelem. Przyprowadzili męża zwanego Goliatem. Rabbi Johanan zadał pytanie o znaczenie tego imienia, okazuje się, że oznacza ono „stanąć z otwartą twarzą”, co oznaczać może albo brak hełmu albo bezczelność zachowania. Czy bezczelność ludzi nienawiści, którzy cieszyli się z zamachu na Adamowicza czy próbowali zmienić znaczenie tego zdarzenia jest dziś znowu potężnym orężem wrogów wolności? Czy zdołamy jak Dawid pokonać to oręże sprytem, jak Jozue siłą fizyczną i jak Mojżesz siłą moralną?

Rabi Lewi Icchak z Berdyczowa opowiada nam kto to jest Cadyk, Sprawiedliwy, wskazując, że to ten, który cały czas modli się do B-ga, prosząc o dobroć. Kiedy sprawiedliwy sprowadza dobro dzięki słowom modlitwy i swojemu oddaniu, staje się jakby sam sprawcą tego zwycięstwa, tak jak Dawid, Jozue i Mojżesz – wykonawcą woli HaSzem.

Są wśród nas ludzie religijni i mniej religijni. Nie ma to jednak znaczenia wobec wagi przykazania walki z Amalekiem, ze złem, które odczuć może każdy. Jak pisze Levinas „Aby móc zasłużyć na mesjańską erę, należy przyjąć, że etyka ma sens nawet bez obietnic Mesjasza.” (Etyka i Nieskończony). Dla zachowania wolności każde pokolenie musi podjąć walkę o jej utrzymanie i znaleźć kręgosłup moralny, który mu to umożliwi. Jest to przykazanie każdorazowej teraźniejszości. Również haftara do paraszy, szczególnie podkreśla wagę walki i pracy w teraźniejszości. Nie tylko w oczekiwaniu na Mesjasza i przyszłego świata, a w imie zwycięstwa wolności tu i teraz. Haftara osadzona jest w czasie sędziowania Debory, która była nazywana prorokinią, mimo, że nie prorokowała o przyszłości. Według rabinów bowiem, ten kto angażuje się na rzecz poprawiania błędów teraźniejszości, niesprawiedliwości dziejącej się aktualnie, w efekcie nadaje ton przyszłości.

W dobie konsumpcjonizmu otaczają nas ludzie skoncentrowani na swoich potrzebach, ambicjach na swoim ja. Czy droga, którą prowadzą nas stronnictwa egoistów może nas doprowadzić gdziekolwiek indziej niż do niewoli? Incele zapatrzeni w męskie instynkty. Feministki zamknięte w kobiecych grupach przed światem. Ludzie sukcesu okresu transformacji zakochani w sobie i własnym sukcesie i ludzie, którzy nie sprostali transformacji, własnej wolności, kapitalizmowi. Wszyscy nienawidzą innych i winią innych za własne niepowodzenia, własne decyzje podjęte w własnej wolności, tak jak na pustyni ludzie słabej wiary nienawidzili Mojżesza, mimo, że sami zdecydowali pójść za nim. Walcząc z Amalekiem w naszym pokoleniu musimy nie tylko stać razem. Każdy musi zrobić krok w przeciwnym kierunku niż wyznacza mu jego prywatny egoizm czy egoizm grupy, bańki społeczno-informacyjnej, w której jest mu wygodnie. Stojąc razem, umocnieni moralnie i siłą grupy odeprzemy w naszym pokoleniu Amaleka, niezależnie czy zjawi się z kłamstwem, oszczerstwem czy z nożem.

Maks Wudecki