Parsza Wajeszew – פרשת וישב

Parsza Wajeszew – פרשת וישב

Bereszit 37:1 – 40:23

Miriam Klimova,
studentka rabinacka w Hebrew Union College w Jerozolimie  oraz rabinka kongregacji „Szirat ha-Jam” w Haifie.

Każdy człowiek potrzebuje nadziei. Każdy z nas szuka światła, a jednak droga w stronę światła nie jest łatwa.

Parsza  Wajeszew otwiera cykl czternastu rozdziałów, z których wszystkie, za wyjątkiem jednego, opisują życie Josefa i jego braci. Będziemy z nimi przez kilkadziesiąt lat, podczas których w życiu każdego z bohaterów zajdą drastyczne zmiany – mentalne, duchowe, a nawet geograficzne. Historie życia praojców są dla nas, ich potomków, lekcją i przykładem dobrych i złych uczynków, mądrości i strachu, działania, odwagi i bierności. Nie zawsze potrafili myśleć i wyciągać wnioski.

„Jicchak kochał Esawa… a Riwka kochała Jaakowa” (Bereszit 25:28)

Kolejne pokolenie, a sytuacja się powtarza:

 „Jisrael kochał Josefa bardziej niż wszystkich innych swoich synów” (Bereszit 37:3).

 Temat niezręczny i wstydliwy, ale współcześni psychologowie twierdzą, iż większość rodziców ma swojego „faworyta”. Za co Josef jest bardziej kochany? Był synem ukochanej żony Racheli. Był pięknym młodzieńcem – יפה מראה – jafe mar’e – , który później wzbudzi zachwyt żony Potifara. Jedynie dwie osoby w całym tekście Tory są opisane jako jafe mar’e – Josef i jego matka Rachel. Jest to jeden z nielicznych przypadków, kiedy TaNaCh opisuje piękno mężczyzny. Być może jego twarz przypomina Jaakowowi o pierwszej miłości? To dlatego ubiera syna w wielobarwną szatę? Co symbolizuje ta odzież? Kto ją zwykle nosił? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w innym miejscu Tanachu. O Tamar, córce króla Dawida, która również wyróżniała się urodą, mówi się:

 „Miała ona na sobie pasiastą koszulkę, gdyż tak ubierały się od dawien dawna córki królewskie, które były dziewicami.” (2 Księga Samuela 13:18).

Czyli Jaakow ubiera syna w ubrania dziewiczych księżniczek. Sympatia do wybranej pociechy ma swoje konsekwencje. I to, że o tym nie mówimy nie znaczy, że tego  nie widać. Midrasz Bereszit Raba (4:3) oskarża Josefa o niemęskie zachowanie, a Raszi wyjaśnia, iż Josef nie pomaga braciom w utrzymaniu rodziny, a dba jedynie o siebie i o swoją urodę. W naszej parszy czytamy o tym, jak wywyższa się i opowiada braciom prorocze sny o swoim przyszłym przywództwie w rodzinie.  Oni w odpowiedzi nienawidzili go i wrzucili do pustynnego dołu bez wody: „we-ha-bor rek mi-maim” ( Bereszit 37, 24). Midrasz mówi, że zamiast wody w dole były węże i skorpiony. Tupiąc nogami, może udało mu się je odstraszyć, a może niby kajdanami ścisnęli mu ręce i nogi tak, że zamarł ze strachu.  Czy właśnie wtedy nastąpił przełomowy moment w jego życiu? Czas pewnie trwał jak wieczność, ale Josef nie tracił nadziei, że któryś z braci zlituje się nad nim albo jakiś ciekawski przechodzień przyjrzy się dołowi, zobaczy wołającego o pomoc człowieka i go uratuje. Oczy Josefa nie były zwrócone na dno tego dołu ani na śliskie ściany, które go otaczały; patrzył w górę, ku światłu, ku słabemu promykowi nadziei.

Każda historia i wydarzenie zapisane w Biblii niesie przesłanie na pokolenia, inaczej by się o nich nie wspominało. Kto z nas nie chce wydostać się z „dołu”, wszyscy chcemy wyrwać się z przyzwyczajeń, strachów, dumy, gniewu, uprzedzenia, urazy, uzależnienia od sukcesów… które uniemożliwiają nam bycie wolnym człowiekiem.

Same chęci nie zawsze wystarczą. Josef starał się rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Szło mu dobrze, ale raptem piękno twarzy znowu obraca się w nieszczęście. Oszczerstwo żony Potifara doprowadza do dwunastu lat więzienia. Wystarczający powód do załamania się, a jednak nie traci nadziei na „światło na końcu tunelu”, nie wraca do „poprzedniego siebie”. Gdy wyjaśni sny faraona, których nie byli w stanie zrozumieć mędrcy i kapłani, nie ma w nim ani dumy, ani pogardy,  pokornie powie faraonowi: „Ja nic nie znaczę, Bóg da odpowiedź…”.

Wiele osób uważa, że człowiek ma taką samą osobowość przez całe życie od dnia urodzin i że nigdy się nie zmieni. Tymczasem historia Josefa pokazuje całkiem inne podejście – nigdy nie jest za późno, aby zmienić swoją osobowość, aby przekształcić się w lepszego człowieka. Stanie się innym człowiekiem, o którym marzymy, wymaga od nas dużo ciężkiej pracy, wysiłku, a nawet cudu. Jednak tradycja żydowska mówi o tym, że cud nie jest zjawiskiem nadprzyrodzonym, ale częścią naszego istnienia. Kilka razy dziennie w modlitwie Amida powtarzamy, że dziękujemy:

“ועל נסיך שבכל יום עמנו, ועל נפלאותיך וטובותיך שבכל עת, ערב ובקר וצהרים”

“we-al nisecha sze-be-chol jom imanu, we-al nifleotecha we-towatecha sze-be-chol et, erew wa-woker we-cochoraim” – za cuda, które każdego dnia są wśród nas oraz za wspaniałości i dobrodziejstwa o każdej porze, wieczorem, o poranku i w południe.

Święto Chanuka już za progiem. Na zewnątrz stało się bardzo ciemno, ale wewnątrz domu kolorowymi świecami rozświetli się chanukija. Niech będzie ku temu   wola… by zawsze żyła w nas zdolność, którą został pobłogosławiony Josef – aby dostrzegać dobre światło, a nie ciemne zakamarki, być błogosławionymi tym światłem i pomagać innym je odnaleźć. Niech będzie ku temu wola… abyśmy nie odstąpili od nadziei, nawet jeśli czasami jest trudno, abyśmy wybrali ujrzenie cudów, które są w naszym życiu każdego dnia „erew wa-woker we-cochoraim”.

Szabat szalom!

Miriam Klimova,
studentka rabinacka w Hebrew Union College w Jerozolimie  oraz rabinka kongregacji „Szirat ha-Jam” w Haifie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *