Pęknięcie w społeczeństwie

Pęknięcie w społeczeństwie

Refleksja nad paraszą Korach

MENACHEM MIRSKI

Parasza na ten tydzień opisuje zalążek rewolucji, która poniosła całkowitą klęskę. Korach podżega do buntu, kwestionując przywództwo Mojżesza i przyznanie kapłaństwa Aaronowi. W przedsięwzięciu tym towarzyszą mu nieprzejednani wrogowie Mojżesza, Datan i Abiram. Dołącza do nich 250 członków wspólnoty, którzy ofiarowują święty ketoret (kadzidło), aby udowodnić, iż są godni kapłaństwa. W kulminacyjnym momencie tej historii pęka ziemia i połyka buntowników, a ogień pochłania pretendentów do kapłaństwa. Rozgniewany Bóg posyła też plagę, w wyniku której ginie jeszcze 14700 Izraelitów.

Nie będziemy tutaj debatować, czy owe wydarzenia rzeczywiście miały miejsce i jak to się stało, że ziemia nagle się rozstąpiła etc. Taka debata nie jest celowa, bowiem Biblia to przede wszystkim zbiór historii, które mają na celu przekazanie nam pewnych mądrości. W tym m.in. celu historie te były spisywane – aby przekazać pewne przesłania przyszłym pokoleniom. Mądrość i przesłanie tekstów Biblii kryje się często pod dosłownymi treściami jej opowieści. Nie inaczej jest w tym przypadku. Zaproponuję tutaj następującą interpretację: nie pytajmy jak to fizycznie możliwe, że ziemia nagle pękła. Odpowiedzmy na pytanie dlaczego, według narracji biblijnej, owa ziemia pękła. Odpowiedź brzmi: pęknięcie ziemi było wynikiem pęknięcia w społeczeństwie.

I tutaj postawię tezę, znaną wielu uczonym zajmującym się naukami społecznymi: pęknięcia w społeczeństwach, jeśli ignorowane, ostatecznie zawsze prowadzą do katastrof. Odpowiedzi na pytania co należy robić, by tym pęknięciom zapobiec, jak należy je niwelować i im przeciwdziałać to oczywiście tematy na rozległe rozprawy i opracowania naukowe. W to również nie będziemy się tutaj zagłębiać. Ale ponieważ religie, w tym judaizm, istnieją po to, żeby nas wychowywać i przystosowywać do życia w świecie po udzielanie nam względnie prostych, praktycznych i zrozumiałych dla każdego odpowiedzi, przedstawmy jedną z instrukcji, jaką w tej kwestii udziela nam Talmud Babiloński:

„Mędrcy nauczali w tosefcie: Niech ten, kto widzi duże zbiorowisko Izraelitów, wyrecytuje słowa: błogosławiony Ten, który zna wszystkie sekrety. Dlaczego? Bo widzi wszystkich członków narodu, których umysły różnią się między sobą i których twarze różnią się między sobą, a Ten, który zna wszystkie sekrety, czyli Bóg, wie, co znajduje się w sercu każdego z nich. Gemara relacjonuje: Ben Zoma zobaczył kiedyś duże zbiorowisko [okhlosa] Izraelitów, podczas gdy stał na stopniu na Wzgórzu Świątynnym. Natychmiast wyrecytował: błogosławiony Ten, który zna wszystkie sekrety i błogosławiony Ten, który stworzył to wszystko na mój użytek.

Wyjaśniając ten swój zwyczaj, mówił: Ile wysiłku musiał włożyć Adam, pierwszy człowiek, zanim miał do dyspozycji chleb do jedzenia: orał, siał, żął, wiązał w snopy, młócił, przesiewał, oddzielał ziarno od plew, mielił ziarno na mąkę, przesiewał, wyrabiał i piekł, a dopiero później jadł. A ja, z drugiej strony, budzę się rano i znajduję to wszystko już dla mnie przygotowane. Ludzkie społeczeństwo wprowadziło podział pracy i każda jednostka czerpie korzyści z usług świadczonych przez resztę. Podobnie, ile wysiłku musiał włożyć Adam, pierwszy człowiek, zanim sprawił sobie ubranie? Strzygł, prał, rozczesywał, prządł i tkał, i dopiero potem miał do dyspozycji odzienie. A ja, z drugiej strony, budzę się i widzę, że to wszystko jest już dla mnie przygotowane. Członkowie wszystkich narodów, handlarze i rzemieślnicy, sumiennie przychodzą pod drzwi mojego domu, a ja budzę się i widzę wszystkie te rzeczy przede mną”  (Talmud, Berachot 58b).

Powinniśmy zatem błogosławić społeczeństwa, w których żyjemy, bez względu na ludzkie wady i niedoskonałości, z którymi spotykamy się w nich na co dzień. Stanowimy bowiem jedność, bez której nie potrafilibyśmy żyć, choć na co dzień tego nie zauważamy. Postawa, którą przedstawia nam tutaj Talmud  jest też anty-elitarystyczna. Nie ma w niej miejsca na pogardę tych “na górze” względem tych na dole i to w różnych aspektach: materialnym, społecznym czy intelektualnym. Nie ma więc miejsca na pogardę bogatych wobec biednych, sytuowanych wobec niesytuowanych a także ludzi intelektu wobec ludzi prostych. Wszystkie negatywne relacje społeczne tego rodzaju powinny być wyeliminowane.

Wystarczy rzucić okiem na nasze społeczeństwa by się przekonać, jak daleko są one od tego ideału. Pogarda bogatych wobec biednych jest czymś, co jest na porządku dziennym. Owszem, w „bardziej cywilizowanych” społeczeństwach nie jest ona zwykle wyrażana otwarcie. Co nie znaczy, że jej nie ma. W wielu środowiskach ludzi dobrze sytuowanych po prostu nie rozmawia o „problemach reszty społeczeństwa”. Ludzie, którzy nie odnieśli w życiu „sukcesu” (przez który rozumiemy zwykle wysoki status materialny i co za tym zwykle idzie – społeczny) są „sami sobie winni”. Dramat „ludzi sukcesu” zaczyna się wtedy, gdy ci „sami sobie winni” zaczynają stanowić większość w danym społeczeństwie. Nadmierne rozwarstwienie społeczeństw zawsze, prędzej czy później, prowadzi do katastrofy. Znamy to dobrze z historii. Arogancja arystokracji i innych ludzi „wyższych sfer” wielokrotnie była przyczyną rewolucji, w których ta właśnie arystokracja kończyła marnie. Nagle okazywała się być całkowicie bezbronna wobec „rządnego krwi” tłumu.

Podobnie rzecz się ma z arogancją ludzi intelektu i tzw. wysokiej kultury. Wciąż często, choć bardzo rzadko otwarcie – tego wymaga od nich kultura – pogardzają ludźmi prostymi i nie dostrzegają ich problemów. Owszem, zwykle dlatego, że mają własne. Ale własne problemy nie zwalniają nas z obowiązku bycia wrażliwymi na problemy innych. To właśnie owo „lekceważenie tłumu” jest często przyczyną jego buntu przeciw jego intelektualnym elitom. Konsekwencje takiego buntu są zazwyczaj dramatyczne i to dla ogółu społeczeństwa.

Ale wróćmy do naszej paraszy. Mamy w niej zalążek rewolucji, która całkowicie przegrała, bowiem była rewoltą przeciwko Bogu. Nie twierdzę, że to zachowanie Mojżesza i Aarona spowodowało bunt Koracha i jego stronników, ale gniew mamy tutaj po obu stronach, i po stronie wielokrotnie frustrowanych Izraelitów, i po stronie Wiekuistego. To właśnie nieprzejednanie i brak chęci dialogu z obu stron doprowadziło do katastrofy. Ostatecznie cel, jaki miał Bóg, został oczywiście zrealizowany, ale za cenę życia ponad 15000 Izraelitów, w tym ludzi kompletnie niewinnych, w tym kobiet i dzieci.

Historia zna wiele przypadków, które zaczęły się od rzekomo niegroźnych pęknięć i niesprawiedliwości, a skończyły się dramatem i śmiercią setek, tysięcy a nawet milionów niewinnych ludzi. Przypomnijmy więc raz jeszcze słowa błogosławieństw z traktatu Berachot: „Błogosławiony Ten, który zna wszystkie sekrety i błogosławiony Ten, który stworzył to wszystko na mój użytek”.

Miejmy je w pamięci i wypowiadajmy je zawsze, gdy zobaczymy tłum nastawionych pokojowo do świata – i do innych – ludzi. Także, a nawet przede wszystkim, jeśli (pokojowo) wobec czegoś protestują.

Szabat szalom!

Menachem Mirski- student rabinacki w Ziegler School of Rabbinic Studies, American Jewish University, Los Angeles, USA.
Menachem Mirski is a Polish born philosopher, musician, scholar and international speaker. He earned his Ph.D. in Philosophy and is currently studying to become a Rabbi at the Ziegler School of Rabbinic Studies. His current area of interests focus on freedom of expression and thought as well as the laws of logic as it pertains to the discourse of ideology and social and political issues. Dr. Mirski has been a leader in Polish klezmer music scene for well over a decade and his LA based band is called Waking Jericho.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *