Studnie i stadiony

Studnie i stadiony

Rabin Mati Kirschenbaum

Gdyby kiedykolwiek rozegrano „Puchar Patriarchów” – konkurs popularności pomiędzy Abrahamem, Izaakiem, Jakubem i Józefem, czterema czołowymi postaciami męskimi w księdze Rodzaju, Izaak siłą rzeczy skończyłby na czwartym miejscu. Czy to kontrowersyjna teza? Zastanówmy się nad tym przez chwilę.

Kiedy myślimy o innych patriarchach, natychmiast przypominamy sobie historie o niezwykłych albo przynajmniej pamiętnych rzeczach, jakie uczynili. Abraham (wtedy Abram) posłuchał Bożego przykazania i wyruszył w drogę dla siebie i dla nas wszystkich, aby ustanowić monoteizm. Później okazał gościnność aniołom (a być może również samemu Wiekuistemu) w Mamre, zasłynął też z targowania się z Bogiem, aby ocalić Sodomę. Z kolei Jakub podstępem odebrał swojemu bratu Ezawowi pierworództwo, został podstępem zmuszony do poślubienia Lei zamiast Racheli i zmagał się aż do rana z tajemniczym, nadprzyrodzonym stworzeniem. Zaś ostatni, lecz nie mniej ważny – Józef – miał umiejętność interpretowania snów, został wicekrólem Egiptu i zaprosił powstający właśnie lud (wówczas była to bardziej rodzina) Izraela, aby osiedlili się w ziemi Goszen.

Są to wszystko barwne historie o postaciach, które aktywnie kształtowały los swojego ludu, zmieniając miejsce zamieszkania albo podejmując ryzykowne decyzje. W porównaniu z ich biografiami życie Izaaka nie wydaje się obfitować w burzliwe momenty. Poznajemy go po raz pierwszy jako dorosłego w słynnej, mrożącej krew w żyłach historii o Akedat Icchak, związaniu Izaaka, którą czytamy w Rosz Haszana. Jednakże historia ta skupia się w wymiarze teologicznym i narracyjnym raczej na Abrahamie niż na Izaaku. Ten ostatni jest, niestety, raczej przedmiotem aniżeli podmiotem tej opowieści. Niektórzy z was być może pamiętają, że, tak samo jak jego ojciec Abraham musiał ukrywać tożsamość Sary, podobnie Izaak musiał raz udawać, że jego żona Rebeka jest jego siostrą, aby oszczędzić jej romantycznych zabiegów króla Abimelecha z Gerar. Poza tymi dwoma zajściami życie Izaaka było stosunkowo ubogie w wydarzenia. Co więc robił? Czym zasłużył sobie na zaszczyt bycia jednym z naszych trzech patriarchów, podczas gdy charyzmatyczny Józef nie otrzymał tego pożądanego tytułu?

Czytana w tym tygodniu porcja Tory, Toldot, dostarcza nam dodatkowych informacji w kwestii zdawałoby się prozaicznego życia Izaaka. Choć nie podróżował tak jak jego ojciec Abraham, jego syn Jakub i wnuk Józef, Izaak miał zawsze dużo zajęć. Spędzał czas, zasiewając ziemię Kanaan i kopiąc liczne studnie, aby uczynić ją bardziej zdatną do zamieszkania. Izaak wielokrotnie napotykał sprzeciw ze strony innych mieszkańców ziemi, którzy zasypywali wykopane przez niego studnie. Nie osłabiło to jednak jego determinacji, aby poprawić warunki życia dla wszystkich mieszkańców tej ziemi. Kiedy pojawiały się konflikty, Izaak po prostu przenosił się do nowej lokalizacji w Kanaanie i kopał kolejną studnię.

Ostatecznie nawet przeciwnicy Izaaka uznali korzystny wpływ jego pracy na ziemię Kanaan. Król Abimelech z Gerar przybył do najnowszej wybudowanej przez Izaaka studni. Tam dwaj przywódcy złożyli sobie nawzajem przysięgę. Od tego momentu nie będzie już między nimi konfliktów, będą braćmi zjednoczonymi we wspólnym zadaniu uczynienia ziemi Kanaan lepszym miejscem. Oddanie Izaaka dla uczciwej, ciężkiej pracy dla dobra wszystkich przynosi efekty; zapewniło krótki, ale błogosławiony okres dobrobytu, pokoju i braterstwa. Pamięć o przysiędze, jaką złożyli wraz z Abimelechem została zachowana w nazwie miejsca, w którym zawarli pakt: Beer Szewa, „Studnia Przysięgi”, obecnie największe miasto na południu Izraela i stolica Negewu.

Ciężka praca, braterstwo, pokój. Te wartości ucieleśniane przez Izaaka mają być w zamierzeniu etyczną podstawą każdego międzynarodowego wydarzenia sportowego, w tym Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Niestety, tegoroczny mundial w Katarze zaprzecza wszystkim szczytnym ideałom, jakie powinien promować. W odróżnieniu od studni Izaaka, które powstały dzięki jego własnej ciężkiej pracy, stadiony katarskie i inna infrastruktura mundialowa zostały zbudowane przez migrantów ekonomicznych w warunkach przypominających niewolnictwo. Szacuje się, że nawet 15 000 pracowników migracyjnych zmarło, pracując przy projektach infrastrukturalnych zapoczątkowanych w Katarze od czasu, kiedy w 2010 r. FIFA przyznała mu organizację mundialu.

Splamiona krwią postawa Katarczyków wobec praw człowieka sięga dalej niż tylko złe traktowanie migrantów ekonomicznych. Osoby LGBTQ+, czy to rdzenni Katarczycy czy migranci ekonomiczni, mogą dostać karę do siedmiu lat więzienia za życie zgodnie z własną tożsamością. Muzułmanom grozi za to kara śmierci. Na skutek tego katarscy mieszkańcy LGBTQ+ żyją w ukryciu i strachu, a nie w pokoju, jaki Izaak próbował nieść wszystkim, których spotkał.

Jeśli mimo to postanowicie oglądać Mistrzostwa Świata, bądźcie świadomi cierpienia migrantów ekonomicznych, jakim przypłacono budowę jego infrastruktury. Bądźcie świadomi psychicznego cierpienia osób LGBTQ+, jakie zostało złożone na ołtarzu PR-u Kataru i FIFA. Co najbardziej rozczarowujące, mundial w Katarze świadczy o porażce międzynarodowej społeczności sportowej, aby podtrzymywać i promować wartości, które rzekomo reprezentują.

Na szczęście możemy promować właśnie te wartości, naśladując zachowania Izaaka i uosabiając jego mocne strony. Oto kilka przykładowych rzeczy, jakie możemy zrobić:

Możemy na przykład odmówić Alejnu w geście solidarności z katarską społecznością LGBTQ+.

Możemy chwalić piłkarzy, którzy wydają publiczne oświadczenia w sprawie homofobii i transfobii w Katarze.

Co więcej, możemy zwiększać świadomość o bezwzględnym wyzyskiwaniu przez Katar migrantów ekonomicznych, dzieląc się opowieściami o ofiarach mundialu spośród tej grupy (patrz https://blankspot.se/part-1-families-whose-dreams-were…/). Możemy odmówić Kadisz w ich pamięci przed rozpoczęciem każdego meczu.

Mówiąc prosto, możemy zareagować na mundial w taki sposób, w jaki zrobiłby to Izaak.

Jeśli tak uczynimy, zasłużymy sobie na zaszczyt nazywania się potomkami Izaaka nie tylko w sensie duchowym, ale również etycznym.

Szabat Szalom!

Mati Kirschenbaum

 

Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *