Toldot

Biblia nie jest niemoralna

Refleksja nad paraszą Toldot 

Menachem Mirski 

Niektórzy oskarżają Biblię hebrajską o to, że zawiera fikcję albo idealizuje pewne zdarzenia albo zjawiska, zwłaszcza, kiedy mówi o niesamowitych albo cudownych wydarzeniach. Główny problem z taką krytyką polega na tym, że Biblia zawiera świadectwa, które są w dużej mierze niefalsyfikowalne. Proponowane „metody weryfikacji” opowieści biblijnych często polegają na konfrontowaniu ich warstwy faktualnej z wiedzą o świecie, jaką posiadamy dzisiaj, z naszymi współczesnymi, często dobrze ugruntowanymi, ale wciąż tylko przekonaniami na temat tego, co jest możliwe na świecie, co jest niemożliwe, co jest prawdopodobne, a co nie jest. Jest to jeden z powodów, dlaczego proces ten zawsze kończy się porażką i dlaczego Biblii nie można sprawdzać pod kątem faktów, zatwierdzić albo nie zatwierdzić i odłożyć do archiwum. Jest to również jeden z powodów, dlaczego najważniejszym pytaniem dotyczącym narracji biblijnych jest nie to, czy dane zdarzenie  naprawdę miało miejsce, ale jakie jest przesłanie danej opowieści.

Biblia hebrajska z pewnością nie idealizuje występujących w niej postaci: są to często wyjątkowe osoby z niezwykłymi cechami, ale jednocześnie są one „do bólu ludzkie”. Nasze biblijne postaci nie są „wyidealizowanymi bohaterami”: nawet najwspanialsi, najbardziej sprawiedliwi i pobożni z nich, tacy jak Mojżesz, mieli swoje ludzkie wady: niecierpliwość, skłonność do gniewu etc.

W czytanej w tym tygodniu porcji Tory znajdziemy słynną opowieść o tym, jak Jakub, nasz praojciec, zabrał prawo pierworództwa swojemu bratu Ezawowi:

Pewnego razu przyrządził Jakub potrawę, a Ezaw przyszedł zmęczony z pola. Rzekł wtedy Ezaw do Jakuba: Daj mi, proszę, skosztować nieco tej oto czerwonej potrawy, bo jestem zmęczony. Dlatego nazwano go Edom.  Na to rzekł Jakub: Sprzedaj mi najpierw pierworodztwo twoje. A Ezaw rzekł: Oto jestem bliski śmierci, na cóż mi więc pierworodztwo? Jakub rzekł: Przysięgnij mi wpierw. I przysiągł mu, i sprzedał pierworodztwo swoje Jakubowi. Wtedy Jakub podał Ezawowi chleb i ugotowaną soczewicę, a on jadł i pił. Potem wstał i odszedł. Tak wzgardził Ezaw pierworodztwem. (Rdz 25, 29-34)

Nasi biblijni komentatorzy dokładają pewne dodatkowe szczegóły do tej historii. Na przykład Ibn Ezra mówi nam, że Ezaw wiódł bardzo niebezpieczne życie jako myśliwy i sądził, że może równie dobrze umrzeć przed swoim ojcem i nigdy nie będzie miał okazji cieszyć się statusem pierworodnego syna. Właśnie dlatego powiedział „oto jestem bliski śmierci” (hebr. ani holech lamut, komentarz Ibn Ezry do Rdz 25, 32). W innym komentarzu twierdzi, że Ezaw zobaczył, że jego ojciec zubożał w podeszłym wieku i że zostało po nim niewiele do odziedziczenia. A zatem nie przywiązywał do tego wagi.  (Komentarz Ibn Ezry do Rdz 25, 34).

Nie wiemy dokładnie, ile czasu upłynęło pomiędzy tymi wydarzeniami a faktycznym „odebraniem” pierworództwa przez Jakuba, ale ze sposobu, w jaki Biblia opowiada tę historię, jak również wiele innych, można wywnioskować, że te dwie sytuacje były od siebie dość oddalone w czasie. Po opisanych wyżej wydarzeniach (Rdz 25, 29-35) cały kolejny rozdział (Rdz 26) opowiada historię o głodzie w krainie Izaaka, o jego podróży do Gerar (było to miasto albo region zlokalizowany prawdopodobnie na pustyni Negew) i jego sojuszu z Abimelechem. Izaak osiedlił się w Gerar i wydaje się, że pozostał tam przez co najmniej kilka lat, o ile nie dłużej. Historia ta kończy się wzmianką o tym, że Ezaw, który skończył 40 lat, ożenił się z dwiema kobietami, Jehudit i Bosmat, i były one powodem trosk dla Izaaka i Rebeki. (Rdz 26, 34-35). Potem Tora, wracając do naszej opowieści o pierworództwie, mówi: „A gdy Izaak się zestarzał i oczy jego osłabły, tak że nie widział, wezwał Ezawa, starszego syna swego, i rzekł do niego: Synu mój! A on odpowiedział: Otom ja” (Rdz 27, 1). A zatem możemy śmiało założyć, że upłynęło wiele lat pomiędzy lekkomyślną zgodą Ezawa, żeby oddać swoje pierworództwo, a spiskiem uknutym przez Rebekę i Jakuba, żeby faktycznie je przejąć.

Co to oznacza? Oznacza to, że kwestia pierworództwa była prawdopodobnie kością niezgody pomiędzy braćmi i że Jakub planował przejęcie go przez lata, czekając tylko na nadejście odpowiedniego momentu. Tym bardziej, że zostali poczęci w tym samym czasie i urodzili się tego samego dnia, jeden po drugim.  W czasach biblijnych pierworodny syn miał prawo do podwójnej części (czyli dwukrotnie więcej, niż każdy inny syn) dziedzictwa po ojcu: jedna część przysługiwała mu jako synowi, a druga jako nowej głowie rodziny odpowiedzialnej za całą rodzinę, w tym za dbanie o swoją matkę i niezamężne siostry (Rdz 48, 22, Pwt 21, 17). Rzuca to nieco dodatkowego światła na zwodnicze działania Rebeki i Izaaka, żeby odebrać Ezawowi jego pierworództwo: prawdopodobnie uważali, że Ezaw, zważywszy na jego osobowość i styl życia, nie był odpowiednim kandydatem do otrzymania  pierworództwa. Jednakże prawo było prawem i nie można go było obejść w inny sposób niż poprzez oszustwo.

A zatem decyzja Jakuba i Rebeki mogła być zupełnie rozsądna i słuszna, zwłaszcza w dłuższej perspektywie. Fakt ten nie uwalnia ich jednak od winy i nie zmienia faktu, że ich zachowanie naruszyło standardy etyczne, i to na wielu poziomach. Owszem, Jakub w istocie uzyskał zgodę Ezawa w tej kwestii, ale została ona wyrażona lekkomyślnie i mimochodem, prawdopodobnie wiele lat wcześniej. Jednak absolutnie nie do obrony z etycznego punktu widzenia jest knucie przeciwko niepełnosprawnemu ojcu i oszukanie go, żeby uzyskać pierworództwo. Oto, jakie efekty przyniosły te działania:

Dlatego znienawidził Ezaw Jakuba z powodu błogosławieństwa, którym go pobłogosławił ojciec, i taki powziął Ezaw zamiar: Zbliżają się dni żałoby po ojcu moim. Wtedy zabiję brata mego Jakuba. (Rdz 27, 41)

Dlaczego Biblia opowiada nam tego rodzaju „wstydliwe historie rodzinne” i dlaczego tradycja przekazuje je z pokolenia na pokolenie? Jest ku temu wiele powodów. Jeden z nich jest taki, że zarówno Biblia jak i nasza tradycja chcą pokazać nam prawdziwe życie naszych przodków, ze wszystkimi wzlotami i upadkami, bez zamiatania niczego pod dywan. A to z kolei ma na celu pokierowanie nami, abyśmy postępowali właściwie, nawet jeśli przez wzgląd na nasze zawstydzenie albo może właśnie z jego powodu. Ma to nas nauczyć wielu rzeczy: krytycznej analizy sytuacji etycznych, uwrażliwić nas na krzywdę tych, których skrzywdziliśmy, przypomnieć nam o naszych własnych niedoskonałościach, o naszych własnych winach, grzechach, kłamstwach, manipulacjach i oszustwach. Być może Biblia opowiada nam te wszystkie  wstydliwe historie po to, żebyśmy poczuli się niekomfortowo i przyjęli to z pokorą. Nie ma w tym nic złego: zachowujemy się podobnie w naszym własnym życiu; za naszymi sukcesami stoi czasem pewna doza nieszczerości i manipulacji, które nigdy nie wyszły na jaw. Nasza parasza daje nam tego radykalny przykład, którego nie możemy zapomnieć, żeby zmotywować nas, abyśmy w przyszłości poprawili nasze zachowanie.

Biblia hebrajska nie jest niemoralna. Nieporozumienie to wynika często z przekonania, że Biblia rzekomo zachęca do naśladowania opisanych w niej postaci. To przekonanie jest niesłuszne: etyka Biblii hebrajskiej nie jest etyką opartą na wzorach do naśladowania (tak jak to jest w przypadku chrześcijańskiego Nowego Testamentu). Jest to przede wszystkim etyka normatywna, w której normy i standardy etyczne zostały skodyfikowane w obrębie prawa. Niemniej nie wszystkie standardy etyczne przedstawione w Biblii hebrajskiej zostały skodyfikowane – z prostego powodu: wiele sytuacji etycznych w naszym życiu ma zbyt złożony charakter i zbytnio zależy od konkretnych okoliczności, żeby można je skodyfikować w obrębie prawa i przełożyć na jednoznaczny zestaw zasad. Tora zdaje sobie z tego sprawę i dlatego zawiera również ogólne nakazy etyczne, takie jak: Będziesz czynił to, co jest prawe i dobre (Pwt 6, 18), apelując do nas, żebyśmy używali naszego sumienia i wykraczali w naszych działaniach poza samą literę prawa (etycznego). Z tego powodu potrzebujemy również opowieści biblijnych, które często pokazują nam na przykładach, jakie są efekty nieetycznego działania, czego doskonałym przykładem jest historia przedstawiona w naszej paraszy.

Szabat szalom!

Menachem Mirski- student rabinacki w Ziegler School of Rabbinic Studies, American Jewish University, Los Angeles, USA

Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *