Wajece

Drabina historii

Refleksja nad paraszą Wajece

 

Menachem Mirski

Żyjemy w świecie tak podzielonym ideologicznie, że codziennością stało się racjonalizowanie koncepcji, iż ludzie żyją w różnych, równoległych rzeczywistościach. Widzimy, że idee tolerancji i pluralizmu, wywodzące się z ery Oświecenia i rozprzestrzeniane w ciągu ostatnich 20 lat – wyrażane w sloganach takich jak „zgódźmy się, że się nie zgodzimy” albo przypisywany Wolterowi „Nie zgadzam się z tym, co mówisz, ale będę bronił do śmierci twojego prawa, żeby to mówić” –  mają dziś małe znaczenie albo w ogóle go nie mają. Co się stało z naszymi oświeceniowymi wartościami? Co spowodowało te głębokie ideologiczne rozłamy, które przenikają tak wiele zachodnich społeczeństw?

Choć jest wiele odpowiedzi na te pytania,  to możliwe, że postmodernizm, który wszystko zdekonstruował, dokonał również dekonstrukcji tego, co  dobre i wartościowe w naszej kulturze, a teraz żyjemy w czasie kolejnej „reewaluacji już poddanych reewaluacji wartości”. Możliwe też, że duża część tego „rozłamu ideologicznego” jest złudzeniem wynikającym z faktu, że większość naszej debaty politycznej toczy się w Internecie. Debata w Internecie podsyca podziały i radykalizm, gdyż jest to miejsce, w którym ludzie nie mają zewnętrznych znaków stopu ani ograniczeń i które nie wymaga od nikogo wzięcia odpowiedzialności za swoje słowa. Wszystko to ma wpływ na rzeczywistość „poza matriksem”.

Patrząc z szerszej perspektywy, można by uznać ten chaos za nieodłączny,   uporządkowany proces narodzin, rozpadu i ponownych narodzin; porządkowi temu podlega nie tylko przyroda, ale również świat ducha i idei.

W czytanej w tym tygodniu porcji Tory mamy historię o Jakubie, któremu podczas podróży z Berszeby do Haranu przyśnił się słynny sen o drabinie i chodzących po niej aniołach:

I śniło mu się, że była ustawiona na ziemi drabina, której szczyt sięgał nieba, po niej zaś wstępowali i zstępowali aniołowie Boży. A Pan stał nad nią i mówił: Jam jest Pan, Bóg Abrahama, ojca twego, i Bóg Izaaka! Ziemię, na której leżysz, dam tobie i potomstwu twojemu. (Rdz 28, 12-13).

W midraszu Tanhuma znajdziemy bardzo interesującą interpretację snu Jakuba:

„I oto aniołowie Boży wstępują i zstępują”: są to książęta pogańskich narodów, których Bóg pokazał naszemu ojcowi Jakubowi. Książe Babilonu wszedł siedemdziesiąt szczebli i zszedł; Książe Medii pięćdziesiąt dwa szczeble i zszedł, Grecji sto szczebli i zszedł, a Edom wszedł i nikt nie wie, jak daleko wstąpił! Przestraszyło to naszego Jakuba, który rzekł: A może ten nie zstąpi? Najświętszy, niech będzie błogosławiony, powiedział mu: „A zatem nie lękaj się, mój sługo Jakubie… i nie niepokój się, o Izraelu”. Nawet jeśli zobaczysz go, jak można to ująć, jak wstępuje i siada przy Mnie, to sprowadzę go stamtąd na dół! Jako że powiedziano (Ab 1, 4): „Choćbyś wzbił się wysoko jak orzeł, choćbyś założył swoje gniazdo wśród gwiazd, sprowadzę cię stamtąd – mówi Pan”.

Wedle tego midraszu sen Jakuba przedstawia wzrost i upadek narodów, imperiów i kultur na arenie światowej historii. Fakt, że ta wiedza została ujawniona ojcowi ludu żydowskiego, nie jest zaskakujący. Ostatnie wymienione imperium, Edom, w przekonaniu rabinów reprezentuje cesarstwo Rzymskie i jego politycznych następców. Autor tego midraszu żył w okresie cesarstwa Rzymskiego i nie był jeszcze świadkiem jego upadku, nie dziwne więc, że Edom tylko wstąpił na górę. Jednakże sposób, w jaki zostało to opowiedziane zdaje się sugerować, że ostateczny los Edomu będzie taki sam jak każdego innego imperium.

Imperia powstają i upadają, i w związku z tym można przewidzieć, że tak samo, jak upadli Grecy i Rzymianie, podobnie upadnie też imperium zwane „światem Zachodnim”. Nie jestem prorokiem i nie wiem, co się stanie, jednakże z żydowskiego teologicznego punktu widzenia, wedle którego Bóg jest panem historii, wiemy, że jest to całkowicie zależne od Boga. Bóg ujawnił Jakubowi naturę tego procesu historycznego; jednakże On jest ponad przyrodą, On jest najwyższym władcą. W jakim stopniu proces ten zależy od nas? Wydaje się, że zależy od nas, ludzi, tylko w takim stopniu, w jakim jesteśmy w stanie wpłynąć na Boga i Jego decyzje. A zatem nikt nie wie. Ale zgodnie z przedstawioną w księdze Powtórzonego Prawa doktryną nagrody i kary, którą wypowiadamy codziennie w naszej Szma, Bóg jest nam bardziej przychylny wtedy, kiedy postępujemy w prawy sposób. A zatem bycie prawym i działanie w dobrej wierze nie zaszkodzi.

Niezależnie od tego, czy faktycznie do tego dojdzie, upadek Zachodu nie musi być natychmiastowy, spektakularny ani pełny. Bardzo możliwe, że dojdzie do swoistego krzyżowania się różnych kultur i systemów politycznych, co ostatecznie może pozytywnie przyczynić się do rozwoju całego świata. Może nas to wszystkich zjednoczyć, a nie zniszczyć.

Idea ludzkości jako jednej ludzkiej rasy stanowi rdzeń naszej tradycji; zostaliśmy wszyscy stworzeni na obraz Boga. Idee o wielkiej jedności gatunku ludzkiego były wyrażane przez naszych proroków. Zgodnie z wizją Izajasza (Iz 6) u kresu czasu wszyscy ludzie staną się Żydami. Wizja Micheasza jest jednak nieco inna:

Wtedy rozsądzać będzie liczne ludy i rozstrzygać sprawy wielu narodów. I przekują swoje miecze na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Żaden naród nie podniesie miecza przeciwko drugiemu narodowi i nie będą się już uczyć sztuki wojennej. I będzie siedział każdy pod swoim szczepem winnym i pod drzewem figowym, i nikt nie będzie szerzył popłochu. Zaiste, usta Pana Zastępów to powiedziały.  Niech wszystkie ludy, każdy z nich postępuje w imieniu swojego boga, lecz my będziemy postępowali w imieniu Pana, naszego Boga, po wiek wieków. (Mi 4,3-5)

Jest to wizja przyszłości, w której narody będą żyły w pokoju i wszystkie zachowają swoją odrębność i tożsamość. Bazując na zdrowym rozsądku, a przede wszystkim na mojej wierze w Boga, powiedziałbym tak: wizja ta nie ziści się, dopóki nie będziemy się traktować nawzajem z szacunkiem.  Niestety, nie traktujemy się w taki sposób. Rozłam zachodzący między nami jest oczywisty na wszystkich możliwych poziomach, od poziomu między jednostkami, przez rodzinę i społeczność, aż po wymiar globalny. Każdego dnia i w każdym miejscu widzimy nienawiść, oszczerstwa, szkalowanie, demonizację, stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, pogardę, zemstę, urazy, nienawiść do samych siebie, bigoterię i nietolerancję. W naszej tradycji nienawiść, oszczerstwa i szkalowanie są poważnymi grzechami i często zaczynają się od mniejszych występków takich jak drwienie i obrażanie, które, tak jak każde zło, mogą eskalować na niewyobrażalną skalę.

Musimy unikać drwienia z ludzi, którzy myślą w inny sposób, nie wspominając już o traktowaniu kogoś z pogardą. Pamiętajmy, że osoby, które mają inną wizję świata, posiadają taką samą ludzką naturę – są stworzeni na obraz Boga. Obrażając ich, obrażamy Boga. Nie powinniśmy też traktować się nawzajem w przedmiotowy sposób – na przykład niczym komputery, które można przeprogramować. (Tego rodzaju pomysły wyrażane są czasem na krańcach spektrum politycznego). Po pierwsze nie powinniśmy tego robić dlatego, że ludzie, dobrzy czy źli, nie powinni być traktowani jak rzeczy. A po drugie dlatego, że przynosi to odwrotny od zamierzonego skutek: ludzi nie da się przeprogramować. Tego typu próby mogą tylko doprowadzić do odwetu i agresji. Jeśli grupa sprawująca akurat władzę ma znaczącą przewagę nad inną grupą ideologiczną i zmusi swoich przeciwników do podporzadkowania się, to narośnie niezadowolenie i niczym bomba z opóźnionym zapłonem wybuchnie wtedy, kiedy w przyszłości owa będąca w defensywie grupa dojdzie do władzy. Traktowanie ludzi przedmiotowo jest zatem nie tylko niemoralne: jest bezsensowne i niebezpieczne.

Traktujmy się więc nawzajem z szacunkiem i kontrolujmy nasze gniewne impulsy. Choć mogą być naturalne, to są jednak źródłem wielu wyżej wymienionych złych rzeczy i tylko je podsycają. Idee moralne, takie jak wzajemny szacunek, samokontrola i wiele innych, jak choćby nieobmawianie i nieoszukiwanie się nawzajem, są obecne we wszystkich kulturach. Są to fundamentalne i uniwersalne wartości: nie są zależne od tej czy innej kultury. Jest tak dlatego, że są one podstawą każdej cywilizowanej społeczności ludzkiej. Gdyby nie wykształciły się w obrębie społeczności, to te by nie przetrwały, nie wspominając o rozkwitaniu. Fakt, że są one obecne we wszystkich kulturach jest silną podstawą dla przekonania, że wizje naszych proroków nie są mrzonką – ich realizacja jest jak najbardziej możliwa.

Szabat szalom,

Menachem Mirski- student rabinacki w Ziegler School of Rabbinic Studies, American Jewish University, Los Angeles, USA

 Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *