I choćbym szedł po dolinie cieni, nie będę się bał złego, bo Ty ze mną; laska Twoja i podpora Twoja, one mnie pocieszą. (Ps 23,4)
Werset ten jest jedną z najstarszych formuł wyrażających koncepcję, że brak strachu jest podstawowym źródłem siły duchowej i psychologicznej. Siła ta jest szczególnie ważna we wszystkich burzliwych czasach, włącznie z czasami, w których przyszło nam żyć obecnie. W naszej tradycji ta sama koncepcja siły wyrażana jest na więcej sposobów. Jeden z nich można znaleźć w historii opisującej powołanie Mojżesza do bycia duchowym i politycznym przywódcą (Ks. Wyjścia 4), gdy Bóg przykazuje mu, aby złapał węża za ogon, aby zmienić go z powrotem w laskę. Mojżesz musi przezwyciężyć strach, aby pokazać, że nadaje się do bycia przywódcą swojego ludu. Kolejne wspaniałe ujęcie tej samej koncepcji można znaleźć w słowach rabina Nachmana z Bracławia z jego dzieła Likutej Moharan, znanych nam często w formie piosenki Kol haolam kulo:
וְדַע, שֶׁהָאָדָם צָרִיךְ לַעֲבֹר עַל גֶּשֶׁר צַר מְאֹד מְאֹד, וְהַכְּלָל וְהָעִקָּר – שֶׁלֹּא יִתְפַּחֵד כְּלָל:
Wiedz też, że człowiek musi przejść przez bardzo, bardzo wąski most. Najważniejsza zasada to: abyś się nie bał (jitpached) wcale!
Inne źródła, na przykład ks. Przysłów 28,14, przedstawiają jednak inne podejście do zjawiska ludzkiego strachu:
Szczęsny człowiek, który się wciąż obawia; kto jednak serce swe ukrnąbrnia wpadnie w nieszczęście.
Źródła te dotyczą jednak innego rodzaju strachu – bojaźni Bożej, jak zostało to wyjaśnione w Psalmie 111,10: Początkiem mądrości jirat Haszem (bojaźń Boża); myśl dobra u wszystkich, co je spełniają. Chwała Jego ostoi się na wieki. Źródła zarówno biblijne (np. Pwt 10,12) jak i talmudyczne (Berachot 33b ze słynnym stwierdzeniem „Wszystko jest w rękach Niebios, za wyjątkiem bojaźni Niebios [jirat szamajim]”) głoszą istnienie „drugiego rodzaju” strachu – bojaźni Bożej – i uczą nas, że we wszystkich tych sprawach mamy wybór – wybór w kwestii tego, czego się bać, a czego się nie bać.
Jeśli mamy taki wybór, to są cztery możliwe kombinacje, z których dwie są szczególnie istotne w naszej sytuacji. Hamas nie boi się ani świata, ani Boga. Jest to postawa niegodziwych, złych ludzi. Przykazuje się nam, abyśmy bali się tylko Boga i abyśmy nie bali się świata. Jest to postawa ludzi prawych i jest to moim zdaniem motto duchowe, którym powinniśmy się kierować w naszych trudnych czasach. Nie bać się świata to znaczy nie tylko nie bać się Hamasu, ale również wszelkich innych możliwych do pomyślenia ludzkich grup. „Nie bać się” nie oznacza ignorować albo lekceważyć jako coś niepoważnego. Oznacza to: uznać istnienie zagrożenia, ale nie czuć się nim przestraszonym ani sterroryzowanym.
Niewyobrażalne zło wyrządzone nam w Szemini Aceret/Simchat Tora w dniu 7 października oraz w kolejnych dniach było największym urzeczywistnieniem naszych koszmarów sennych od czasu Holokaustu. Prawa logiki opisują sposoby rozumowania, na których można zawsze polegać, niezależnie od wszelkich zjawisk psychologicznych takich jak nasze przekonania, uczucia czy pragnienia. Prawa logiki stwierdzają między innymi, że jeśli coś się już kiedyś urzeczywistniło, to znaczy, że może się wydarzyć ponownie. Mówi nam to coś na temat stanu otaczającej nas rzeczywistości. Wszyscy byliśmy zaskoczeni tym, co nam się przydarzyło, nikt się tego nie spodziewał. Było to dla nas zatem „zderzenie z rzeczywistością”.
Holokaust był ostatecznym dowodem – a niedawne wydarzenia przypomnieniem – że obiektywne, absolutne zło istnieje. Główne nurty powojennej zachodniej filozofii, pomimo iż zaszokowały je okrucieństwa wojny, nie tylko nie uznały tego faktu, ale aktywnie go zacierały, promując różne formy moralnego relatywizmu. Stało się tak dlatego, że rozszerzyły definicję „bycia człowiekiem” w taki sposób, aby obejmowała również najmroczniejszą stronę doświadczeń międzyludzkich. Był to moim zdaniem jeden z największych błędów zachodniej filozofii po II Wojnie Światowej. To, co nam się przydarzyło 7 października, powinno być zatem intelektualnym sygnałem alarmowym wzywającym do ostatecznej rewizji filozofii, których uczymy przyszłe pokolenia oraz do fundamentalnego odrzucenia koncepcji, które odrzucają pojęcia obiektywnego dobra i zła i próbują wyjaśnić wszystkie zjawiska społeczne przez pryzmat tylko jednego, relatywnego pojęcia: władzy. Doktryny te zwodzą nas na moralne manowce, często i arbitralnie doszukując się cnót tam, gdzie żadnych cnót nie ma. To powtórzenie doświadczenia Holokaustu uświadomiło mi, że lepiej byłoby, gdyby powojenna zachodnia filozofia poszła w innym kierunku w zakresie definiowania tego, co oznacza „bycie człowiekiem”. Proponowaną przeze mnie koncepcję można podsumować w formie bardzo prostego motta: Jeśli dehumanizujesz innych ludzi, to jednocześnie dehumanizujesz samego siebie. W rezultacie zmierzasz ku utracie danych ci przez Boga praw człowieka i dryfujesz ku utracie swojego miejsca wśród narodów świata.
Brak strachu przed światem, jeśli nie towarzyszy mu doświadczenie, wiedza i mądrość, może prowadzić do braku rozwagi, a zatem do uwikłania się w ryzyko, z którym możemy nie być w stanie sobie poradzić. A zatem naszemu brakowi strachu muszą towarzyszyć te trzy elementy, nienadwątlone „czystymi uczuciami”. Ale jestem głęboko przekonany, że Państwo Izrael ma wśród swoich przywódców wystarczająco dużo kompetentnych ludzi, aby postępować trzeźwo, racjonalnie i odpowiedzialnie, wykorzystując wszystkie przydatne doświadczenia żydowskiej państwowości oraz istotną w tym kontekście żydowską mądrość zaczerpniętą z przeszłości. Wyposażeni w to wszystko, nie będziemy się bać nikogo poza Bogiem.
Rabin Mirski
Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka
Dodaj komentarz