Menachem Mirski – Lekarstwo na egzystencjalną samotność. Refleksja nad paraszą Teruma.

Wyobraź sobie, że na naszej planecie doszło do wielkiej, apokaliptycznej katastrofy i jesteś jedynym człowiekiem, który ją przeżył. Wszystkiego, w tym jedzenia, jest wciąż pod dostatkiem, więc nie musisz się martwić, że umrzesz z głodu. W istocie w tym momencie cała planeta należy do ciebie, bo nie ma nikogo, z kim musiałbyś ją dzielić. A zatem masz wszystkiego więcej, niż kiedykolwiek pragnąłeś czy sobie wyobrażałeś. Załóżmy też, że dysponujesz jakimiś źródłami energii, jak choćby energią elektryczną, co ułatwiłoby ci przetrwanie aż do naturalnej śmierci.

Nie ma co nawet pytać, czy mógłbyś być szczęśliwy w takim świecie. Tego typu scenariusz jest prawdziwym koszmarem dla 99,9% ludzi. Ale są być może na świecie jacyś psychopaci, którym by się to podobało. Arystoteles wyobrażał sobie być może właśnie taką sytuację, kiedy napisał:

Ten, kto nie jest w stanie żyć w ramach społeczeństwa, albo nie ma takiej potrzeby, bo jest samowystarczalny, musi być albo zwierzęciem, albo bogiem.

W takim koszmarnym scenariuszu jedna rzecz zrobiłaby ogromną, kluczową różnicę: drugi człowiek. Gdybyście byli różnej płci i w wieku rozrodczym, byłaby szansa na odtworzenie rasy ludzkiej, zakładając, że urodziłyby się dzieci różnej płci (oczywiście wiązałoby się to z poważnymi komplikacjami genetycznymi wynikającymi z bliskiego pokrewieństwa, ale mogłoby to zostać teoretycznie wyeliminowane po kilku pokoleniach, zgodnie z prawami statystyki).

Warto tutaj zauważyć, że Arystoteles wyobrażał sobie boga jako tak zwanego nieruchomego poruszyciela, abstrakcyjną przyczynę wszystkiego oraz myśl myślącą samą siebie. W naszej tradycji Bóg jest definitywnie „bardziej ludzki” – nie mógł znieść takiej samotności, stworzył więc świat oraz nas, ludzi. Z podobnego powodu Bóg nakazał Izraelitom zbudować dla niego Przybytek, o którym wspomina się w porcji Tory na ten tydzień:

I wystawią mi świątynię, abym zamieszkał pośród nich, dokładnie według wzoru przybytku i wzoru wszystkich jego sprzętów, które ci pokażę; tak wykonacie. (Wj 25, 8-9)

Jak omawia to szerzej Abrawanel:

Bóg nakazał budowę Przybytku po to, aby walczyć z koncepcją, iż Bóg opuścił ziemię i że jego tron jest w niebie, daleko od ludzkości. Aby wyprowadzić ich z tego błędnego przekonania, nakazał im zbudować Przybytek, tak jakby chciał zasugerować, że mieszka pośród nich, że powinni wierzyć, iż Bóg żyje pośród nich, a Jego Opatrzność jest zawsze z nimi. Takie jest znaczenie słów: „I zamieszkam pośród dzieci Izraela”; „który zamieszkiwał z nimi w ich skalaniu”. Wszystko to jest przypowieścią i alegorią przedstawiającą koncepcję immanentnego charakteru Jego Opatrzności i Obecności.

Nakazał zamontować kadź i jej podstawę, jak gdyby chciał ich ostrzec, aby „oczyścili (…) usunęli zło waszych uczynków”, ołtarz ofiary całopalnej, na którym spalicie wasze cielesne pragnienia i złe impulsy. W Świątyni był stół, świecznik i ołtarz kadzideł, naczynia symbolizujące usługiwanie Królowi wszechświata, nie żeby Pan, niech będzie błogosławiony, potrzebował którejkolwiek z tych rzeczy – broń Boże! Ale żeby zaszczepić w ich duszach, że Bóg przebywa pośród ich obozu.

Abrawanel mówi nam o (duchowym) znaczeniu budowy/istnienia Przybytku i jego wyposażenia. Bardzo interesująca – i uderzająco odmienna – jest interpretacja przedstawiona przez starożytnego żydowskiego historyka, Józefa Flawiusza:

Trzy części Przybytku odpowiadają trzem sferom świata: pierwsze dwie [odpowiadają] ziemi i morzu, które należą do ludzkości; a trzecia część [odpowiada] niebiosom, które należą tylko do Boga. Było dwanaście bochenków chleba, odpowiadających dwunastu miesiącom; siedem lamp, odpowiadających słońcu, księżycowi i pięciu [znanym wówczas] planetom; zaś cztery materiały w zasłonie czterem żywiołom. (Dawne dzieje Izraela, III,7,7, przekład za wersją angielską)

Obie interpretacje znaczenia Przybytku mają jednak ze sobą coś wspólnego i uzupełniają się nawzajem: koncepcja Abrawanela oswaja i „udomawia” rzeczywistość psychologiczną i społeczną, natomiast wykładnia Józefa Flawiusza „udomawia” kosmos. Obie definiują strukturę rzeczywistości i naszego w niej miejsca oraz dają nam poczucie, że Bóg – Stwórca Wszechświata – jest nieustannie z nami. Wszystko to daje nam poczucie, że nasze życie posiada głębokie znaczenie i kierunek oraz że powinniśmy żyć zgodnie z wynikającymi z tego zasadami; iż życie zgodnie z tymi zasadami czyni naszą egzystencję znajomą, zorganizowaną i przewidywalną, co jest koniecznym fundamentem, aby ludzie mogli czuć się spełnieni w życiu oraz dla pomyślnego rozwoju ludzkiej społeczności.

Szabat szalom,

Menachem Mirski

Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *