Wajakhel

Obrona naszych wartości wymaga ofiar

Refleksja nad paraszą Wajakhel

Menachem Mirski

Porcja Tory na ten tydzień jest jedną z tych, które omawiają budowę Miszkanu / Przybytku. Na samym początku naszej paraszy Mojżesz informuje Izraelitów o konieczności datków i innego rodzaju wkładu, jaki muszą oni wnieść, aby zbudować Dom, w którym zamieszkuje sam Bóg.

Tak przemówił następnie Mojżesz do całego zgromadzenia Izraelitów: «Oto co nakazał Wiekuisty mówiąc: „Dajcie z dóbr waszych daninę dla Wiekuistego”. Każdy więc, którego skłoni do tego serce, winien złożyć jako daninę dla Wiekuistego złoto, srebro, brąz, purpurę fioletową i czerwoną, karmazyn, bisior oraz sierść kozią, baranie skóry barwione na czerwono i skóry delfinów oraz drzewo akacjowe, oliwę do świecznika, wonności do wyrobu oleju namaszczania i pachnących kadzideł, kamienie onyksowe i inne drogie kamienie dla ozdobienia efodu i pektorału. Każdy uzdolniony z was winien przyjść i wykonać to, co Wiekuisty nakazał, to jest przybytek i jego namiot, przykrycia, kółka, deski, poprzeczki, słupy i podstawy […] Potem całe zgromadzenie Izraelitów odeszło od Mojżesza. Wnet jednak wszyscy, których skłoniło serce i duch ochoczy, przynieśli daninę dla Wiekuistego na budowę Namiotów Spotkania i na wszelką służbę w nim, oraz na święte szaty. Przyszli mężczyźni i kobiety, wszyscy ochoczego serca, przynosząc spinki, kolczyki, pierścienie, naszyjniki i wszelkie przedmioty ze złota; wszyscy złożyli Wiekuistemu dary ze złota dokonując gestu kołysania. (Ex 35:4-11;20-22)

Izraelici przynieśli te cenne materiały i wykonali te prace w imię wiary w fundamentalne, święte zasady, a także w celu budowania swojej narodowej i religijnej tożsamości oraz jedności. Dziś wszystko to znajduje się w głębokim kryzysie, zwłaszcza w świecie zachodnim. My, ludzie Zachodu, jesteśmy narcyzami, jeśli chodzi o nasz styl życia i mamy obsesję na punkcie tego, jaka jest nasza rola pośród innych ludów na Ziemi. Jednym z naszych podstawowych błędów jest przekonanie, że cały świat myśli tak jak my i chce tego, czego my chcemy, czyli gospodarczego dobrobytu i dobrego życia dla każdego obywatela. Rzecz w tym, że w krajach rządzonych przez dyktatorów i oligarchów, jak Rosja, Chiny czy Iran, sprawy się mają inaczej.

W kwietniu 2019 r. niezależne, rosyjskie centrum badań opinii publicznej Levada  opublikowało sondaż, według którego 70 proc. Rosjan uważało, że ​​Stalin odegrał pozytywną rolę w historii Rosji (tylko 19 proc. negatywnie oceniło rolę Stalina, w porównaniu z 32 proc. w 2016 r). Tak wielka popularność poglądu tego rodzaju w rosyjskim społeczeństwie byłaby nie do pomyślenia w latach 90, czy na początku pierwszej dekady XXI wieku. Nostalgia za „dawną wielkością” imperium sowieckiego znacznie wzrosła w ciągu ostatnich dwóch dekad i nie ma tu znaczenia, że ​​PKB całej rosyjskiej gospodarki jest porównywalny np. z jednym stanem Ameryki – z Florydą. Nie ma to znaczenia, ponieważ przywódcy krajów takich jak Rosja, Chiny czy Iran nie dbają tak naprawdę o gospodarkę i dobrobyt swoich obywateli: znajdują się one na samym dole listy ich priorytetów. Ich naczelnym priorytetem jest natomiast „mityczna wielkość” ich krajów, czemu niestety znaczna część tych społeczeństw daje zielone światło (nie zapominając oczywiście o tych, którzy zdecydowanie protestują przeciwko takiej mitomanii). Z tego powodu przypuszczam, że sankcje gospodarcze będą miały niewielki, jeśli w ogóle, wpływ na Rosję i jej „imperialne ambicje”.

Innym problemem, który mamy w naszych zachodnich społeczeństwach, jest to, że nie  potrafimy nawet dojść do porozumienia w kwestii jaka jest nasza główna filozofia społeczna lub jakie są nasze (wspólne) wartości. Nie możemy się też dogadać w kwestii tego, że nasza historia ma głębszy sens i jest warta czci, lub przynajmniej szacunku. Tym, co jest natomiast coraz bardziej powszechne jest wstręt do samych siebie, wytykanie siebie nawzajem palcami i “sygnalizowanie cnoty” – wskazywanie, kto jest mądrzejszy, bardziej sprawiedliwy i bardziej moralny, i nie trzeba już dodawać to zawsze „my” nimi jesteśmy. Wszystko to nic nie znaczy, jeśli nie ma w tej kwestii jednolitych standardów i wspólnych wartości, staje się to kolejną siłą napędową plemienności społecznej i politycznych podziałów. Bez ujednolicenia standardów coraz więcej ludzi zaangażowanych w politykę nie dba o wartości, za którymi kiedyś opowiadali się: zależy im tylko na władzy i w ten sposób coraz bardziej upodabniają się do rosyjskich czy chińskich oligarchów. Kłamliwe frazesy, takie jak „we wszystkim chodzi wyłącznie o władzę” (ang. everything is about power), otwarcie rozpowszechniane w zachodnim dyskursie intelektualnym i politycznym, nie tylko kwestionują wszystkie wartości, w które niegdyś wierzyliśmy, całą naszą moralność, czy nawet zwykłą przyzwoitość. Takie frazesy są nie tylko błędne; są szkodliwe, bo wszystko relatywizują, otwierają drogę do makiawelizmu i zapraszają do gry złych graczy, takich jak Putin.

Ale dość już tej goryczy, zwłaszcza że nasze życie jest “obrzydliwie wygodne” w porównaniu z tym, co przeżywają w tej chwili Ukraińcy, szukając schronienia w kijowskim metrze lub decydując się na życie uchodźcy w Polsce (jak np. ci, którzy znaleźli schronienie na dworcu w moim rodzinnym mieście, Przemyślu.). Czasy i chwile jak te powinny nam uświadamiać czym są owe prawdziwe wartości na których są nasze zachodnie, wolne społeczeństwa ufundowane i że są w życiu rzeczy ważniejsze niż wygoda i codzienne przyjemności; że te podstawowe wartości, takie jak prawda, sprawiedliwość i wolność, właśnie umożliwiają nam owo radosne i wygodne życie. Społeczeństwa, które nie hołubią tych wartości, szybko dryfują w kierunku rzeczywistości znanej nam z biblijnego Egiptu, w której tyrani lub małe grupy oligarchów żyją z pracy zubożałych mas, pracujących od świtu do zmierzchu bez dnia odpoczynku, lub, w innym scenariuszu, masy te w ogóle nie mają pracy oraz innego celu  życia niż przetrwanie, i nikt się tym nie przejmuje. Tego rodzaju rzeczywistość wyziera za każdym razem, gdy kwestionowane są nasze prawdziwe wartości. Majmonides wierzył, że istotą pierwszego przykazania dekalogu jest niezachwiana wiara w Wiekuistego, a w chwili, gdy kwestionujemy Jego boskość, kwestionujemy wszystkie nasze wartości, całą naszą etykę, prawo i porządek społeczny. Absolutyzm, jak wiemy z historii, bywał źródłem wielkich niesprawiedliwości, jednakże są chwile i miejsca, w których bezwzględne przywiązanie do naszych fundamentalnych wartości jest konieczne, dla dobra nas wszystkich. To jednak często wymaga wyrzeczeń oraz poświęceń, i to jest właśnie przesłanie, które Mojżesz przyniósł naszym praojcom.

Szabat szalom!

Menachem Mirski- student rabinacki w Ziegler School of Rabbinic Studies, American Jewish University, Los Angeles, USA.
Menachem Mirski is a Polish born philosopher, musician, scholar and international speaker. He earned his Ph.D. in Philosophy and is currently studying to become a Rabbi at the Ziegler School of Rabbinic Studies. His current area of interests focus on freedom of expression and thought as well as the laws of logic as it pertains to the discourse of ideology and social and political issues. Dr. Mirski has been a leader in Polish klezmer music scene for well over a decade and his LA based band is called Waking Jericho.

Teruma

Równowaga pomiędzy tym, co materialne a tym, co duchowe

Refleksja nad paraszą Teruma

Menachem Mirski

Czytana w tym tygodniu porcja Tory jest poświęcona w całości strukturze Miszkanu. Słowo „miszkan” pochodzi od hebrajskiego rdzenia oznaczającego  szachan, co oznacza „mieszkać”; przybytek był uważany za ziemskie mieszkanie  czy też siedzibę Boga.

Bóg wydaje Mojżeszowi następujące instrukcje: „Powiedz [ludowi] izraelski[emu], aby zebrał dla mnie dar ofiarny. Od każdego człowieka, którego pobudzi serce jego (…)” (Szemot/ks. Wyjścia 25, 2). Następnie mamy całą listę materiałów, przy użyciu których ma zostać wybudowany przybytek. Jest to całkiem imponująca lista, obejmująca złoto, srebro, brąz, drewno akacjowe, skóry delfinów, szkarłatną przędzę, len etc. Całość, włącznie z artystycznym wykonaniem,  wygląda dość kosztownie, zwłaszcza dla nomadycznego plemienia żyjącego na pustyni.

Nie mamy pewności, czy te opisy adekwatnie odzwierciedlają rzeczywistość tego konkretnego momentu w historii żydowskiej, czy też stanowią późniejszą idealizację wczesnej historii Izraela. Ale wydaje się prawdopodobne, że Miszkan musiał być kosztowny, żeby ludzie cenili sobie jego obecność, dbali o niego i żeby czuli się wyjątkowo w jego wnętrzu.

Istnieje zasada psychologiczna głosząca, że jeśli w coś zainwestujemy, to będziemy to bardziej cenić. Każdy z nas przyzna też, że nie przeszkadza nam wydawanie dużych ilości pieniędzy na rzeczy, które naprawdę kochamy. Dlatego też bogactwo przybytku i jego splendor miały działać na poziomie psychologicznym i z pewnością osiągnęły taki efekt. Istnieje też jednak inne prawo psychologiczne i socjologiczne – iż ludzie często nie doceniają różnych rzeczy, a zwłaszcza nowe pokolenia wychowywane w środowisku, w którym dana rzecz istniała od zawsze. Oczywiste jest też, że wszystko – jeśli wystarczająco się o to nie dba, z czasem samo z siebie ulega zniszczeniu, stając się tym samym mniej atrakcyjne.

Ale nie to było powodem, dla którego Izraelici, po tym jak podbili Ziemię Obiecaną, zaczęli się nieustannie oddalać od religii i tradycji swoich przodków.   Przejawiali skłonność do oddawania czci bożkom, zaczynając od wydarzeń ze złotym cielcem, i przypuszczalnie dla wielu z nich kulty kananejskie były całkiem atrakcyjne. Generalnie rzecz biorąc ludzie – aż do dziś –  mają tendencję do czczenia bożków i wydaje się to być uniwersalną, obecną w różnych kulturach cechą ludzkości, której niektóre kultury religijne wypowiedziały wojnę na jakimś etapie historii. Kwestia czczenia bożków sprowadza się w istocie do pytania o rozpoznawanie i oddawanie czci prawdziwym wartościom. Czy my, we współczesnym świecie, możemy sobie wyobrazić, że ludzie mieliby oddawać pokłony posągom? Trudno jest nam sobie wyobrazić, żeby miało się to wydarzyć w dosłownym tego słowa znaczeniu, żeby oddawać pokłony czemuś będącemu zaledwie przedmiotem raczej niż idei, którą ów przedmiot reprezentuje. Ale z pewnością widzieliśmy, jak ludzie wysławiali i oddawali cześć rezultatom ludzkiej pracy. Z pewnością nie ma nic złego w docenianiu i uznawaniu wartości ludzkich wynalazków oraz dzieł ludzkich rąk i technologii. Lecz jeśli zyskuje to znaczenie religijne, gdy zamiast oddawać cześć czemuś pochodzącemu ze sfery duchowej, oddajemy cześć jakiemuś elementowi sfery materialnej, może to być oznaką problemu.

Millenialsi często myślą, że są mądrzejsi z uwagi na przewagę technologiczną, jaką mają nad starszymi pokoleniami. W istocie możemy się zgodzić, że wszystkie pokolenia od początku ery technologicznej i przemysłowej myślały o sobie właśnie w taki sposób. Ale jednocześnie mierzyły się z nowymi wyzwaniami, z którymi nie musiały sobie radzić starsze pokolenia. Musiały nauczyć się nowych rzeczy i wykształcić nowy rodzaj mądrości.

Jako że rozwój technologiczny zmienia dynamikę pomiędzy sferą duchową i materialną w obrębie naszej egzystencji, musimy nieustannie znajdować równowagę pomiędzy nimi w naszym myśleniu i działaniu. Zaś kiedy już znajdziemy odpowiednią równowagę, oba te wymiary ludzkiej egzystencji stają się nierozróżnialne. Rzecz materialna, która posiada wewnętrzną wartość, zawiera jednocześnie pewne znaczenie – trzeba jednak pamiętać, że podlega ona działaniu czasu i może zniknąć, o ile nie będzie podtrzymywana i odnawiana poprzez ludzkie działanie.

Szabat szalom!

Menachem Mirski

Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka