Wajiszlach

Nie martw się, nic się tak naprawdę nie dzieje

Refleksja nad paraszą Wajiszlach

Menachem Mirski

Zamartwianie się pochłania dużo sił psychicznych. Strach przed nieznanym może prowadzić nas do wielu irracjonalnych działań i reakcji; niektóre z nich mogą nas głęboko skrzywdzić albo podtrzymać w nas nastawienie, które ogranicza nas emocjonalnie i intelektualnie, nie pozwalając nam normalnie i efektywnie funkcjonować.

W czytanej w tym tygodniu paraszy Jakub wraca do Erec Israel po dwudziestoletnim pobycie u Labana w Charanie. Przygotowuje się na spotkanie z Ezawem w Seir, w Edomie. Wysyła posłańców do Ezawa w nadziei na pojednanie. Posłańcy wracają do Jakuba z następującą wiadomością:

Przyszliśmy do brata twego, do Ezawa, lecz on już idzie na twoje spotkanie, a jest z nim czterystu mężów.  (Rdz 32, 7)

Wieści te bardzo przerażają Jakuba:

Wtedy Jakub zląkł się bardzo i zatrwożył. Rozdzielił więc na dwa obozy ludzi, którzy z nim byli, owce, bydło i wielbłądy, pomyślał bowiem: Jeżeli Ezaw napadnie na jeden obóz i pobije go, wtedy ocaleje drugi obóz. (Rdz 32, 8-9)

Jakub szykuje się na wojnę. Modli się, wysyła Ezawowi pokaźny podarunek (składający się z setek sztuk żywego inwentarza), aby go udobruchać. W pewnym momencie, po przejściu przez bród Jabboku, zostaje sam i toczy walkę z aniołem:

I mocował się z nim pewien mąż aż do wzejścia zorzy. A gdy widział, że go nie przemoże, uderzył go w staw biodrowy i zwichnął staw biodrowy Jakuba, gdy się z nim mocował. I rzekł: Puść mnie, bo już wzeszła zorza. Ale on odpowiedział: Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz. Wtedy rzekł do niego: Jakie jest imię twoje?
I odpowiedział: Jakub. Wtedy rzekł: Nie będziesz już nazywał się Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi i zwyciężyłeś.  (Rdz 32, 26-29)

Wedle rabinów człowiek/anioł wysłany przez Boga był duchową reprezentacją Ezawa. Został wysłany, aby wzmocnić Jakuba duchowo i przekonać go, że spotkanie z Ezawem będzie sukcesem dla obu z nich. Jednakże nawet fakt pokonania samego Boga nie uspokoił Jakuba. Tuż przed spotkaniem z bratem dokonuje reorganizacji swojej świty, chcąc uratować tych, których najbardziej kochał:

Rozdzielił więc dzieci pomiędzy Leę, Rachelę i dwie służące. Na przedzie ustawił służące wraz z ich dziećmi, Leę z jej dziećmi za nimi, Rachelę zaś z Józefem na końcu. (Rdz 33, 1-2)

Ale ostatecznie cały ten strach i panika okazują się być zupełnie bezcelowe, jako że:

Ezaw wybiegł naprzeciw niego, objął go, rzucił mu się na szyję i ucałował go; i rozpłakali się. A gdy Ezaw podniósł oczy i ujrzał żony i dzieci, rzekł: A ci kim są dla ciebie? Odpowiedział: To dzieci, którymi Bóg łaskawie obdarzył sługę twego.

Jakub nie widział Ezawa od ponad 20 lat i ostatnie wspomnienie z nim związane było takie, że Ezaw obiecał go zabić. Jego obawy były poniekąd słuszne i usprawiedliwione, ale wydaje się, że nadmiernie determinowały jego życie wewnętrzne. Na przykład, nie do końca jasną wiadomość, którą otrzymał od swoich posłańców, zinterpretował w jednoznacznie negatywny sposób, jako bezpośrednie zagrożenie dla życia swojego i swojej rodziny.  Jego własne poczucie winy mogło odegrać w tym wszystkim jakąś rolę. Oczywiście w kontekście dawnego zachowania Ezawa obawy Jakuba wydawały się uprawnione, ale ponieważ od tamtych wydarzeń upłynęło już wiele lat, w rzeczywistości były one tylko „teoretycznie uprawnione”.

I o jest sedno sprawy, zasadnicza tutaj kwestia. Wszystko, co robił Jakub, aby przygotować się do spotkania ze swoim bratem, było oparte na spekulacjach. Nie miał szansy zweryfikować swoich założeń aż do czasu spotkania, kiedy to w końcu skonfrontował je z rzeczywistością. Był zamknięty w „swojej bańce”, żeby użyć współczesnego sformułowania, i w niej utknął.

Obecnie, w sferze cyfrowej, tego rodzaju doświadczenia są coraz częstsze. Ludzie stają się pełni lęku i odczuwają niepewność, a czasem wręcz przerażenie, tylko i wyłącznie na podstawie rzekomo prawdziwych i racjonalnych informacji, których nie są w stanie sami skonfrontować z rzeczywistością. Coraz więcej ludzi obawia się rzeczy, których nasi dziadkowie nie potraktowaliby poważnie nawet przez sekundę. Strach bywa często używany jako narzędzie, aby „dzielić i rządzić” przez różnych demagogów politycznych, przez despotyczne rządy oraz, niestety, przez różne potężne machiny medialne w „demokratycznym, wolnym świecie”. Są na tym świecie ludzie posiadający sporą władzę, którzy chcą, abyśmy żyli w strachu albo żebyśmy nieustannie zajmowali się problemami, które nie są tak naprawdę istotne. Ludność, która się boi albo jest zdezorientowana, o wiele łatwiej jest kontrolować i manipulować. Informacje rozpowszechniane wśród opinii publicznej są często przekazywane w taki sposób, aby osiągnąć taki cel.

Ludzie obecnie często zajmują się nadmiernie swoimi uczuciami, myślami oraz nieszczególnie realnymi problemami. Wyolbrzymiają w swoich umysłach wszystko, co wzbudza w nich silne emocje. Nieustanne zamartwianie się o „rzeczy, które mogą się wydarzyć” jest niszczące z psychologicznego punktu widzenia i odcina nas od rzeczywistości. Przypomina to materializm i skupianie się na kupowaniu rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujemy. Przypomina to pogoń za wiatrem. Żadna z tych rzeczy nie ma sensu. Z naszej indywidualnej, codziennej perspektywy nic z tego, co się dzieje na Facebooku albo na dowolnej innej platformie społecznościowej nie ma w ostatecznym rozrachunku znaczenia.

Nie ma też sensu zamartwiać się rzeczami, o których wiemy, że prędzej czy później nam się przytrafią, takimi jak starzenie się i choroby, które nas wtedy dopadną. „Nie ma sensu doświadczać teraz, w swojej wyobraźni, cierpienia, które nadejdzie w przyszłości” – jak pisał polski filozof Tadeusz Kotarbiński.

Najlepszym sposobem, aby położyć kres naszym lękom i wewnętrznym zmaganiom jest skonfrontowanie tych lęków z rzeczywistością. Jeśli w danym momencie nie jesteśmy w stanie tego zrobić, to wówczas modlitwa, studiowanie Tory i inne praktyki duchowe mogą pomóc nam zachować równowagę i zdrowy rozsądek oraz pozostać przy zdrowych zmysłach. Jeśli obecnie czymś się martwisz, spróbuj przypomnieć sobie swoje dawne obawy, które nigdy się nie zmaterializowały. Żadne z nich w ostatecznym rozrachunku nie miały znaczenia, prawda? Koniec końców wszystko dobrze się ułożyło. Tym razem też tak będzie.

Szabat szalom

Menachem Mirski- student rabinacki w Ziegler School of Rabbinic Studies, American Jewish University, Los Angeles, USA.
Menachem Mirski is a Polish born philosopher, musician, scholar and international speaker. He earned his Ph.D. in Philosophy and is currently studying to become a Rabbi at the Ziegler School of Rabbinic Studies. His current area of interests focus on freedom of expression and thought as well as the laws of logic as it pertains to the discourse of ideology and social and political issues. Dr. Mirski has been a leader in Polish klezmer music scene for well over a decade and his LA based band is called Waking Jericho.

Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka

Nocne zmagania -Wajiszlach

Nocne zmagania

Mati Kirschenbaum

Ubranie na jutro już przygotowane. Zęby umyte. Światło zgaszone. Ulubiona pozycja do spania przybrana. Tylko sen jakoś nie chce przyjść. Brzmi znajomo?

Wielu z nas doświadcza problemów z zaśnięciem. Przeszkadzają nam w tym myśli, na które nie mieliśmy czasu w trakcie dnia, zajęci wykreślaniem kolejnych pozycji z naszych długich list rzeczy do zrobienia. Pod osłoną nocy, czasu, który przeznaczyliśmy na spoczynek, nasz umysł daje sobie prawo  do przyjrzenia się sprawom, które zostawiliśmy na później, ponieważ zajmowanie się nimi w ciągu dnia mogłoby nam utrudnić wypełnianie naszych obowiązków. Są to często nasze zmartwienia – o perspektywy zawodowe, o pieniądze, o zdrowie, o związek, o przyszłość naszych dzieci. Ciężko nam przez nie zasnąć, zmagamy się z nimi niejednokrotnie przez wiele godzin. Następnego dnia jesteśmy niewyspani, przez co ciężej sprostać czekającym na nas obowiązkom.

W czytanej przez nas w tym tygodniu parszy Wajiszlach Jakub musi zmierzyć się z zupełnie innym wyzwaniem – musi walczyć z tajemniczą istotą, określaną przez wielu komentatorów mianem anioła. Zmagania te opisane są następująco:

Gdy wrócił i został sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki, a widząc, że nie może go pokonać, uderzył go w staw biodrowy i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim.  A wreszcie rzekł: «Puść mnie, bo już wschodzi zorza!».  Jakub odpowiedział: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!».  Wtedy [tamten] go zapytał: «Jakie masz imię?». On zaś rzekł: «Jakub».  Powiedział: «Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo zmagałeś się z Bogiem i z ludźmi, i zwyciężyłeś». Potem Jakub rzekł: «Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię?». Ale on odpowiedział: «Czemu pytasz mnie o imię?» – i pobłogosławił go na owym miejscu (Rdz. 32, 25).

Nasi mędrcy nie byli pewni, jak interpretować te zmagania. Pirkot DeRabbi Eliezer, zbiór średniowiecznych midraszy, tłumaczy walkę z aniołem jako rodzaj kary zesłanej przez Wiekuistego na Jakuba za niedotrzymanie przysięgi złożonej przez niego w Betel. Jakub zobowiązał się tam do ofiarowania Wiekuistemu dziesięciny, z czego się nie wywiązał. Ramban, średniowieczny hiszpański uczony,  widział w tej walce metaforę losu, jaki miał przypaść Ludowi Izraela – konfliktu z Rzymianami (uznawanych za duchowych spadkobierców Ezawa), z którego potomkowie Jakuba mieli wyjść zwycięsko, kontynuując tradycje żydowskie pomimo prześladowań. Radak, średniowieczny francuski komentator Tory, widział w obrażeniach odniesionych przez Jakuba zapowiedź nieszczęść czekających jego córkę Dinę. Radak twierdził też, że walka z aniołem była rodzajem kary za brak zaufania Jakuba wobec Wiekuistego. Jego wyrazem miały być szczegółowe przygotowania do spotkania z Ezawem, sugerujące brak przekonania Jakuba, że Wiekuisty jest w stanie ochronić go przed gniewem Ezawa.

Przytoczone powyżej przykłady interpretacji walki Jakuba z aniołem świadczą o niejednoznaczności tej historii. Prezentują one także problemy, które w przekonaniu naszych mędrców wiązały się z walką z aniołem. Problemy te to podatki (dziesięcina jest przecież rodzajem podatku), problemy zdrowotne (problemy ze stawem biodrowym), strach o przyszłość potomstwa (kwestia przyszłości Diny) i walka o prawo do bycia sobą w niesprzyjających temu warunkach (przyszły konflikt z Rzymem). Okazuje się, że nasi mędrcy widzieli w zmaganiach Jakuba z aniołem metaforę problemów, które i dzisiaj spędzają nam sen z powiek. Co ważne, nasza parasza uczy nas, że problemy te można pokonać. Przekonanie to wyrażone jest w słowie „Izrael”, imieniu Jakuba nadanego mu po walce, które oznacza kogoś, kto zwycięsko zmaga się ze światem. Mam nadzieję, że będziecie pamiętać o zwycięstwie Jakuba-Izraela, gdy wasze problemy dadzą się Wam znowu we znaki pod osłoną nocy. Może Wam to pomóc zasnąć szybciej niż Jakub, przed wschodem jutrzenki.

 

Mati Kirschenbaum