Chasydzkie pedagogiczne odrodzenie w Polsce

Autor: dr Glenn Dynner
Tłumaczenie na język polski: Piotr Stasiak

Fairfield University
Fairfield, Connecticut 06824, USA
Niniejszy artykuł pochodzi z książki Światło Edukacji
Chasydyzm w Polsce w przeddzień Holokaustu autorstwa Glenna Dynnera
© Oxford University Press Press 2023.
Przedruk za zgodą licencjodawcy za pośrednictwem PLSclear.

*****************************************************************
Glenn Dynner w swojej książce ukazuje odrodzenie się chasydyzmu po I wojnie światowej
i jego rozwój w całym okresie międzywojennym. Odnowiony ruch chasydzki odrodził się z naciskiem na edukację i miał trafiać w potrzeby młodzieży żydowskiej i stwarzac przeciwwagę
dla sekularyzmu, syjonizmu, socjalizmu i komunizmu.

W poniższym fragmencie Glenn Dynner omawia wkład wielce szacownego Rabina Ben Cjona
Halberstama z Galicji w chasydzkie
odrodzenie w zakresie edukacji i studiowania Tory. Zgdnie z formułą
kwartalnika „The Galitzianer” niniejszy fragment publikowany jest bez licznych przypisów końcowych,
które znajdują się w książce i stanowia ważne uzupełnienie tego artykułu. Jak wskazano w tychże
przypisach końcowych, wiele cytatów przypisywanych R. Halberstamowi pochodzi z jego komentarza
Kedushat Syjon, zredagowanego przez jego syna R. Szlomo Halberstama
.

Po I wojnie światowej rabinem w Bobowej, niewielkim miasteczku leżącym u podnóża Karpat w zachodniej
Galicji, bedącej wówczas częścią II RP, był R. Ben Cjon Halberstam, któremu udało sie dokonać
prawdziwego „zmartwychwstania umarłych sztetli w Polsce” – twierdził jeden z mieszkańców Bobowej.
Pierwszym osiagnięciem R. Halberstama było odtworzenie zniszczonego domu rabina i jesziwy Ec Haim.
“To było urocze miasteczko” – wspomina były mieszkaniec Bobowej. „Budynki były mocno podniszczone i stały wzdłuż krętych brudnych brukowanych uliczek
pełnych brodatych i pejsatych Żydów oraz bawiących się dzieci. Psy biegały szczekając za wozami,
a niebieskawy drzewny dym unosił się nad dachami. Bobowa była cichym i spokojnym miejscem.” Jednakże sama jesziwa nie była ani cicha ani spokojna.
Po ponownym otwarciu jesziwy w 1922 r. dla uczniów z chasydzkich i niechasydzkich rodzin, wszyscy się tu uczyli całymi dniami.
Rabin Halberstam założył co najmniej 33 oddziały Ec Haim na terenie całej Galicji. Kierował się on poczuciem kulturowej walki ideologicznej, gdyz uważal, że sukcesy syjonizmu
i komunizmu było spowodowane wojennym zniszczeniem instytucji Tory, w wyniku czego „błędne idee
dzień po dniu umacniały się w środowisku żydowskiej ulicy, a bluźniercze ruchy, organizacje i grupy
zarzuciły sieci i wabiły pobożne, niewinne żydowskie duszyczki ku swojemu bałwochwalstwu,
wywodzącemu się z bluźnierczych nauk wszelakich z nieżydowskich krain”
W tym samym czasie powstawało państwo polskie tworzące bardzo nacjonalistyczny system
publicznego szkolnictwa dążący do polonizacji i „ucywilizowania” społeczności żydowskiej oraz
innych mniejszosci narodowych.
Rabin Halberstam uważał, że żydowskość młodzieży da się uratować tylko dzieki pełnoetatowej,
zamkniętej, zaawansowanej nauce Tory w bezpiecznym chronionym środowisku jesziwy. Amerykanin Isaac Blau był pod tak wielkim wrażeniem swojej wizyty w jesziwie Ec Haim Rabina
Halberstama w 1922 r, że po powrocie do Nowego Jorku założył tam podobne stowarzyszenie. Ec Haim potrafil skutecznie konkurować z ikonicznymi, niechasydzkimi jesziwami, szkołami średnimi,
a nawet uniwersytetami, pokazując, jak wyzwania dla chasydyzmu mogą byc bardziej dopingujące niż
demoralizujące.
Walka z „zewnętrzną mądrością ” Dla Halberstama edukacja świecka, czyli tzw. „zewnętrzna”mądrość” stanowiła najpoważniejsze
zagrożenie dla przetrwanie Żydów. Coraz większa liczba młodzieży wstępowała do świeckich gimnazjów
i „oddalała się od judaizmu”. Ale po rozmowie z Halberbstamem, często młodzi ludzie porzucali tę ścieżkę
edukacyjną i wstępowali do jego jesziwy.
Ci, którym brakowało przygotowania, szybko nadrabiali braki, ucząc sie na zmiany.Halberstam kierował
każdym aspektem życia swoich uczniów, sprawdzał ich zachowanie i ubiór, był ich swatem, wspierał ich
małżeństwa, uczył ich ważnych technik mistycznych, takich jak płacz w samotności (hitbodedut). „Kiedy
młodzieniec wychodził ze swojego pokoju, oczy miał podpuchnięte od szlochu i upustu, ktory dał
emocjom. Gdy uczeń otwierał swoje serce przed rabinem, ujawniając wszystkie swoje ukryte grzechy,
to potem deklarował wolę zaakceptowania każdej pokuty, jaką by nakazał rabin. Jednakze Halberstam
odrzucał te rodzaje pokuty, które „zasmucają człowieka”, pragnął jedynie, aby pokutujący wykazał
„wielką wytrwałość” w studiowaniu Tory. Intensywne studiowanie wzbogacane było modlitwą i pieśniami
(nigunami), które rodziły „rzeki łez” i przenosiły uczniów w stan boskiej wspólnoty (dewekut).

Halberstam również często czerpał z odwiecznego ksenofobicznego nurtu w mistycyzmie
żydowskim. Ukrytym celem przychodzącej z zewnętrz nieżydowskiej mądrości, wyjaśniał
rodzicom i uczniom, było odciąganie Żydów od Boga, wtedy, gdy przemoc fizyczna wobec Żydów okazywała się niewystarczająca, by tego dokonać.
“Mądrość zewnętrzna” mógła przybrać formę chrześcijańską lub świecką, co dla rabina
Halberststama było tym samym złem.
Gdy chrześcijańscy misjonarze przysyłali do jego jasziwy paczkę książek, to rabin Halberstam
uroczyście je palił, odśpiewując stosowne pieśni. iWystępował ostro przeciwko czytaniu
jakichkolwiek zewnętrznych mądrości lub „debatowaniu z wszelkiego rodzaju sekularystami”,
gdyż wszyscy oni starają się odwrócić uwagę żydowskich dusz od Tory. Halberstam był doskonale świadom pokus zewnętrznej mądrości i ostrzegał: „Nadeszły dni,
gdy „gromki głos ludu”[Księga Wyjścia 32:17] stwierdza, że konieczne jest nauczenie się języków nie-Żydów i ich mądrości…ponieważ według ich zasadniczej opinii jest to źródło
zdobywania środków do życia w tych trudnych czasach.”
Jednakze mimo wszystko należy unikać swieckiej edukacji na tyle, na ile jak to możliwe. „Każdy z nich troszczy się o los swoich dzieci” – Halberstam mówił o rodzicach uczniów uczących sie
w gimnazjach i uniwersytetach.
„Zdarza się, że ich dzieci się czasami potykają [Psalm 18:37] i stają się nieposłuszni wobec swoich
rodziców i sie od nich coraz bardziej dystansują”.

Halberstam przyznał, że niektóre zaawansowane „zewnętrzne mądrości” są konieczne
w obecnej ekonomicznej sytuacji. Zamiast więc całkowicie jej zakazywać, narzucił ścisłą
hierarchię. Mądrość zewnętrzna powininna być jedynie pomocą w nauce Tory. I należy wybierać jedynie te mądrości zewnetrzne, które są absolutnie niezbędne do nauki zawodu, przy czym
powinny one mieszkać w tym samym namiocie, co „mistrz”, czyli nauka i poznanie Tory. Kolejność była kluczowa: „Najpierw zaszczep w nich strach przed gniewem Nieba oraz
znajomość przykazań, a dopiero potem naucz ich rzemiosła lub innych mądrości, z których
mogą się utrzymać.” Odwrócenie tej kolejności „powodowało by ich wyalieniowanie, prowadząc
ich w stronę złej kultury.” Ojciec musi wzmacniać syna Torą, czyli „wypchać go nią jak wołu”
(Talmud Ketubot 50a), a dopiero potem poddać go, możliwie jak nakrócej, nauce zawodu. Czasami do Halberstama przychodził dojrzały pokutnik, który „wracał całym sercem do Boga, by naprawić wypaczenia z jego dni poza społecznością, ale który, niestety, już wykształcił swoje dzieci w gimnazjum. Taki pokutujący będzie płakał, rozpaczając: „Wychowałem dzieci i
je wykształciłem, lecz one zbłądziły i zbuntowały się przeciwko mnie” (Izajasz 1:2). Halberstam
niewiele mógł zrobić, oprócz „płaczu nad pokoleniem, które jest już nie do naprawienia i stanie przed
boskim osądem.” W końcu jedynym sposobem, aby zapewnić, by czyjś syn stał się „odpowiednim”
Żydem, było wykształcić i wychować go według starych zwyczajów poprzednich pokoleń, na modłę
naszych ojców i ich praprzodków, a nie daj B*że, na sposób innowatorów”. W każdym razie Tora zawiera „wszelkiego rodzaju
mądrości, a kiedy młody człowiek się napełni i ozdobi mądrością Tory, nie będzie przy tym pozbawionym innych mądrości.”
Tolerancja Halberstama wobec szkolnictwa zawodowego pozwalałaby sądzić, że zezwala on
na naukę w gimnazjum i na uniwersytecie, które możnaby traktować jako instytucje uczące
zawodów. Jednakze w swoich pismach nie pozostawia on miejsca na jakiekolwiek wątpliwości.
Oferowana tam bowiem wiedza jest „skażona zwodniczymi opiniami i herezją.”
Pokusa Zła dostarcza wymyślnych racjonalizacji typu „studiowanie medycyny jest potrzebne i słuszne,
gdyż medycyna pomaga ludziom”, ale młodzież żydowska okazywała się być grzeszna, buntownicza
i krocząca drogą występku.
Może się zdarzyć, że żydowski młodzieniec zostaje, powiedzmy, prawnikiem i faktycznie potem wraca
do pełni życia żydowskiego. Ale to tylko kolejny podstęp Zła, bo wtedy inny rodzic mógłby powiedzieć:
„Czyż ten młody adwokat nie przestrzega Tory? Dlaczego więc miałbym odmawiać mojemu własnemu
synowi zdobycie podobnego zawodu?” Jednakże przecież inne dzieci już mogłyby tego testu nie zdać
i przestać życ żydowskim życiem! – przestrzegał surowo Rabin.
„Dlaczego chcesz zrobić ze swojego syna Goja?” Halbersztam zbeształ wdowę chcącą posłać swojego syna do gimnazjum, używając przy tym obraźliwego określenia nie-Żyda. „Ja zrobię z niego uczonego w Torze” – powiedział. Jego riposta powodowała zręczne odwrócenie
sytuacji: to Żydowi ze świeckim wykształceniem, a nie tradycjonaliście, brakowało finezji wypowiedzi. Inni chasydzcy rabini również uciekali się do ksenofobicznej retoryki.
Próbował to zrobić pewien chasydzki autor z miasteczka Bełz zmagając się z niezaprzeczalnymi
osiągnięciami nie-żydowskich naukowców i uczonych, wyjaśniając, że świecka wiedza, nauka,
racjonalizm i języki obce (czyli język polski w przypadku Polski) są dobre dla nie-Żydów, i tak już
żyjących w świeckim świecie, ale, jak twierdził, taka wiedza jedynie zuboża święte żydowskie dusze .
Socjalizm i komunizm są szczególnie groźne i niebezpieczne, bo błędnie głoszą, że pomiędzy
Żydami a nie – Żydami nie ma żadnej różnicy. Dziś widzimy, że część tej retoryki była jawnie rasistowska.

Rebe z Góry Kalwarii przypominał swoim słuchaczom, że wszyscy Żydzi „zostali stworzeni
na podobieństwo Boga dzięki praojcom, którzy wszczepili świętość w Izrael, a zatem także
ich ciała stały się święte”. Jego nauczanie było kopią nauczania Rabina Izaaka Jakuba
Rabinowicza, Rebego z Białej Podlaskiej. „Cztery żywioły oraz substancja, z ktorej stworzeni są
Żydzi różnią się od reszty świata” – głosił Rabinowicz. „I choć wydaje się, że [Żyd] jest odziany w takie samo ciało jak inne ludy, ale jeśli kultywuje on świętość,
przekona się, że także jego ciało różni się od ich ciała.”
Ale ponieważ takie twierdzenie stoi w sprzeczności z podstawowym dogmatem judaizmu mówiącym
o znaczeniu i wadze konwersji, Rabinowicz pospieszył dodać, że gdy nie-Żyd nawraca się
na judaizm, „jego istota ulega całkowitej przemianie, a całe jego ciało i wszystkie jego 248 członków również zostają przemienione.”Od bezpiecznej przystani do duchowego wygnania Niemniej jednak większość międzywojennych polskich liderów chasydzkich pielęgnowała obraz Polski
jako „królestwa miłosierdzia”, w którym przez wieki kwitło studiowanie Tory.
Tak jak Bóg nakazał Izraelowi, aby modlił się o pokój i pomyślność dla miasta i kraju, w którym
zamieszkuje (Jeremiasz 29:7), tak Halberstam argumentował, że polscy Żydzi muszą modlić
się o pokój i dobrobyt dla Polski. Polska bowiem nie była taka jak starożytny Egipt, który
posiadał wielkie bogactwa, lecz brutalnie uciskał Izraelitów, ale Polska była „rządzona przez
dobrych ludzi i wielu szanowanych ministrów , których ręce wyciągają się ku nam, by działać
miłosiernie z nami i naszym obowiązkiem jest się modlić o pokój dla Polski”.
Nie był to udawany patriotyzm, ale wdzięczność wieloletniego gościa. Wdzięczność Halberstama wydaje się być autentyczna, gdyż kiedy jego kongreganci proszą go
o pozwolenia na przeprowadzkę do bezpieczniejszych i zamożniejszych krajów, takich jak Niemcy, Belgia,
Francja lub Ameryka – ostrzega ich, jak poważnym błędem byłoby opuszczenie Polski, miejsca
tętniącego żydowskim życiem i studiowaniem Tory, dla „krainy wielkiej suszy” (Księga Ozeasza 13:5).
Człowiek bowiem nigdy nie powinien narażać duszy i dusz swoich potomków na niebezpieczeństwo
– nawet za „ogromną sumę pieniędzy, złoto i drogie klejnoty”. Bo kto mógł być pewien czy wytrzymaliby
presję asymilacji? Ratowanie ciała niewiele znaczy w porównaniu z ratowaniem duszy, podkreślał.
Podobnie uważało wielu liderów tradycjonalistycznych, aż do tragedii Holokaustu. Takie wypowiedzi podważają twierdzenie, że Żydzi pragneli przez cały okres międzywojenny
wyjechać z Polski. Wprost przeciwnie – tradycjonaliści żydowscy często zajmowali się czymś
w rodzaju kontremigracji, wspierając emigrację do Polski ze Związku Radzieckiego, Niemiec, Austrii
i innych bezpieczniejszych, zamożniejszych krajów, gdzie jednak istnialo zagrożenie innego rodzaju, czyli
odejscie od zycia żydowskiego. Dopiero po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego w 1935 r., kiedy dużo bardziej nacjonalistyczny polski
rząd zaczął wprowadzać ostre antyżydowskie ustawodawstwo, tradycjonalistyczni liderzy zaczęli
kwestionować polską gościnność. I narracja zaczęła byc alarmistyczna.

Według kazania Rabina Israela Shapiry z Grodziska Mazowieckiego z 1938 r. polski rząd nieustannie
wymyśla różne sposoby „usunięcia imienia Israela ze świata, nie daj Boże” za pomocą dwóch odrębnych
metod: „wydając dekrety złe dla Izraela aby uprzykrzyć nam życie, nie daj B*że, lub za pomocą zbliżenia,
aby Izrael był prawnie równy [to znaczy poprzez emancypację], aby mogli sie zasymilować z resztą, ,
nie daj B*że. I to druga metoda droga jest bardziej niebezpieczna dla Izraela”. Biblijny Mojżesz mial zakaz
wstępu do Ziemi Obiecanej, ponieważ nie udało mu się całkowicie wyrzec swojej egipskiej tożsamości
– wyjaśnił Shapira. „Jak wielki jest grzech tych, którzy dobrowolnie chcą być kształceni przez nie-Żydów” – podsumowywał
rabin Shapira. Rabin Jehuda Aryeh Lejb Blokerowicz pisał w 1939, że wyobraża sobie Żydów polskich
na wygnaniu dwóch rodzajów: cielesnego i duchowego. Wygnanie cielesne ma miejsce wtedy, gdy nienawidzący Izraela dręczą Żydów poprzez tortury
cielesne, bicie i podżeganie do pogromów przeciwko Izraelowi, a instytucje nakładają wysokie podatki, opłaty i temu podobne szykany finansowe.
Natomiast wygnanie duchowe jest bronią, którą stosują mądrzejsi wrogowie Izraela chcąc wyrządzić mu krzywdę, bo wiedzą, że dzieci Izraela należą do wybranego i świętego narodu i że nie ma
broni, która może ich pokonać fizycznie, więc starają się ich sprowadzić z bożej drogi bez dręczenia
Izraela od samego początku i stosowania środkiem udręk cielesnych, lecz wręcz przeciwnie
– zaprzyjaźniają się z Izraelem jak umiłowani sąsiedzi i podstępnie starają się ich uwieść i sprowadzić
na manowce, ustanawiając szkoły dla Izraela, w których uczą dzieci Izraela swoich manier, sposobu
postępowania i myślenia, swojego języka itp. Polskie szkoły przyciągały tylko lekkomyślnych Żydów
– podsumowywał Blokerowicz, ale ci też musieli cierpieć fizycznie….
Polonizacja i dyskryminacja Choć taka narracja była niezaprzeczalnie ksenofobiczna, to polscy reformatorzy oświaty
wypowiadali się dość jednoznacznie o swoich celach asymilacyjnych i sami byli ksenofobami.
Ich bezkompromisowym celem była polonizacja – przede wszystkim poprzez utworzenie sieci obowiązkowych publicznych szkół podstawowych. „Każdy nie-Polak w państwie polskim musi zostać wychowany w duchu polskiej kultury ,
kultury bardzo tolerancyjnej, z którą łatwo będzie każdemu się zgodzić i zgodne z prawem
aspiracje każdej osoby nigdy nie zostaną udaremnione” – wyjaśniał wybitny pedagog teoretyk.
Polska szkoła podstawowa wywierać miała magnetyczny wpływ na słabsze kultury mniejszości
– obiecywał Stanisław Grabski, minister ds wierzeń religijnych i edukacji publicznej. Minister oświaty Kazimierz Bartel przestrzegał przed „jakiekomukolwiek siłowemu narzucaniu
zewnętrznych atrybutów polskości w szkołach, przed wszelkimi dzialaniami, które mogą
nosić znamiona ucisku narodowego.”
Ale jego następca Janusz Jędrzejewicz wyjaśnił paternalistycznie, że zadaniem szkół podstawowych jest
nauczenie wszystkich nieetnicznych obywateli Polski „czym jest dobro wspólne dla wszystkich”, czyli
polskie wartości katolickie.

Po latach polski laureat Nagrody Nobla Czesław Miłosz (1911-2004) zastanawiał się nad wynikami takichtych
działań polonizacyjnych:
Taka szkoła, zastępując wielokulturowe dziedzictwo i dysponując postawami narodowymi
skrojonymi wg najnowszych trendów, musiała także kłaść podwaliny pod antysemityzm
wśród swoich uczniów. Żydowska literatura wywodząca się z tej części Europy i przetłumaczona
na wiele języków zyskała uznanie na całym świecie. Wystarczy wziąć do ręki pierwszą z brzegu
antologię myśli religijnej, by czytając przysłowia chasydzkie zacząć myśleć z szacunkiem
o mędrcach z małych miasteczek – rabinie Baal Szem Tow, rabinie Nachmanie z Bracławia,
rabinie Izaku z Lublina i rabinie Pinchasie z Korzec – ludzie, którzy to pisali, sięgali szczytów
miłości ewangelicznej. Tu także, ale już później, narodziła się świecka proza i poezja w jidysz,
ze swoją tragedią i niepowtarzalnym humorem. Ale my, mieszkając w tym samym mieście,
w którym te książki zostały wydrukowane, nie wiedzieliśmy o nich dosłownie nic. Kilka z nich
wpadło w moje ręce wiele lat później, gdy kupiłem je w Nowym Jorku – musiałem nauczyć się
angielskiego, aby nawiązać kontakt z czymś, co było zaledwie na wyciągnięcie ręki. Miłosz uważał, że otwartość na literaturę żydowską mógłby zrobić wiele, aby pozbyć się uprzedzeń. Niestety, urzędnicy raczkującej II Rzeczpospolitej Polskiej nie mieli nastroju na literaturę
żydowską. Przyznał to nawet umiarkowany Zygmunt Dreszer, który przyznał, że Żydzi byli
prawdopodobnie bardziej skłonni niż inne polskie mniejszości „aby zaakceptować i żywić
patriotyzm wobec państwa polskiego”, ale obawiał się, że byli zbyt liczni i zbyt odmienni.
„Polska polityka wobec Żydów musi zmierzać w kierunku możliwie największego zmniejszenia
ich udziału procentowego w społeczństwie polskim, a potem – w kierunku asymilacji tych,
którzy z nami pozostaną” – radził. „Asymilacja Żydów jest niepożądana z powodów genetycznych” – przekonywał Karol Stojanowski,
etnonacjonalistyczny endek ( jeden z liderów polskiej faszystowskiej partii Narodowa Demokracja).
Muszą oni albo wyemigrować, albo ograniczyć swój wzrost demograficzny lub po prostu
wymrzeć”. Niewiele było miejsca na nadzieję, że polscy Żydzi zyskaliby akceptację jako Żydzi
w nowej Polsce. Nie było też wielkich nadziei na żydowski rozwój ekonomiczny. Urzędnicy państwowi uznali za niedopuszczalne, by Żydzi zajmowali różne opłacalne nisze
gospodarcze: na przykład Żydzi stanowili zaledwie 9,5 procent populacji, ale 68,6 procent wszystkich kupców
w Polsce w 1921. Przystąpiono więc do polonizacji gospodarki i nałożono nieproporcjonalnie
wysokie podatki na żydowskich kupców, wprowadzono takie przepisy dotyczące odpoczynku
niedzielnego, które zmuszały Żydów, by mieli dwa dni wolne od pracy w tygodniu, znacjonalizowano
takie żydowskie nisze gospodarcze jak: przemysł drzewny (tartaki itp), wprowadzono monopol
tytoniowy, solny, alkoholowy, loteryjny itd. Ograniczono działalność bankową i parabankową.
Wprowadzono zakaz piastowania stanowisk państwowych. Tzw. nakazami sanitarnymi
zmuszano do przeprowadzania kosztownych remontów, napraw, przeprowadzek itp.
Skutki tych działań zaczęly wkrótce być widoczne:

Dziesięć lat później odsetek żydowskich kupców spadł do 52,5 procent, a bezrobocie wśród Żydów gwałtownie wzrosło. Jedna trzecia społeczności żydowskiej żyła na granicy minimum egzystencji, utrzymywana na powierzchni tylko dzięki darmowym pożyczkom finansowanym przez Amerykanów. Po śmierci Piłsudskiego w 1935 roku, rząd poparł antyżydowskie bojkoty i pikietowanie żydowskich sklepów i straganów, które często eskalowały do fizycznych napaści i pogromów.

Ci Żydzi, którzy przyjęli polonizację, za każdym razem napotykali na swojej drodze do zawodowego postępu i społecznej akceptacji barierę w postaci dyskryminacji. Abraham Rotfarb, młody polski Żyd, opisuje uczucie kulturowego zawieszenia: Jestem Żydem i Polakiem, a właściwie byłem Żydem, ale pod wpływem otoczenia, języka, kultury i literatury przekształciłem się w Polaka – kocham Polskę. Przede wszystkim wyzwolenie Polski i heroizm jej walk o niepodległość elektryzują moje serce. Ale nie kocham tej Polski, która mnie nienawidzi bez powodu, która dręczy moją duszę, popycha w apatię, melancholię i mroczną bezcelowość. Nienawidzę Polski, która nie chce mnie jako Polaka i widzi mnie tylko jako Żyda, która chce mnie przegonić z kraju, w którym się urodziłem i wychowałem. Tej Polski nienawidzę – nienawidzę jej antysemityzmu. Wy, antysemici, winię was za mój kompleks niższości i za to, że nie wiem, kim jestem: Żydem czy Polakiem…                                                                                                  Pogubiłem się zupełnie.Rotfarb został syjonistą. „Wyobrażam sobie podróż do krainy moich marzeń” – napisał.
“Widzę, jak idę za pługiem z karabinem na ramieniu, z wolnym sercem, swobodnym krokiem i dumnym
spokojnym spojrzeniem.” Większość młodych, niezbyt religijnych Żydów, podobnie jak Rotfarb,
postanowiła „dołączyć do jakiejś organizacji”, często była to młodzieżowa grupa syjonistyczna, bundowska
lub komunizująca.
Asymilacja napędzająca chasydyzm Tarcia wywołane absurdalną polityką przymusowej asymilacji w obliczu ciągłej dyskryminacji przyczyniły się także do odrodzenia chasydyzmu, którego liderzy okazywali nieufność wobec
dominującej kultury. Ponadto liderzy chasydzcy argumentowali, że świeckie żydowskie alternatywy po
prostu importowały obcą wiedzę i w ten sposób jeszcze bardziej oddalały młodzież od autentycznej
żydowskości. Jeśli polskie szkoły publiczne niosły asymilację w języku polskim, ostrzegali, to szkoły
syjonistyczne niosły asymilację w języku hebrajskim, a szkoły lewicowe asymilowały w języku jidysz.
Wszystko zatem wychodziło na to samo. Świeccy żydowscy pedagodzy mogli nie do końca rozumieć
niebezpieczeństwo, jakie stwarzali, przyznał jeden z autorów, ale narażając młodzież na herezję i bądząc
w niej wątpliwości, mogli spowodować, że „stopniowo wszystko się przewroci”. I dlatego studiowanie Tory uznawano za jedyne prawdziwe lekarstwo i liderzy chasydzcy
zaczęli na gwałt budować szkoły.
Aguda [ortodoksyjna partia polityczna] tworzyła chedery z wystarczającą liczbą świeckich przedmiotów,
aby można je było uznać za akceptowalne substytuty publicznych szkół podstawowych i szkół
sponsorowanych dla młodych kobiet i jesziw, które teoretycznie mogłyby rywalizować z gimnazjami
i uniwersytetami. Prawie wszyscy liderzy chasydzcy, niezależnie od tego, czy są związani z Agudą
czy nie, stawiali opór reżimowi i jego ostentacyjnym żydowskim wspólnikom poprzez instytucjonalizację
studiowania Tory na jak najszerszą skalę.

Nota wydawcy:
Dr Glenn Dynner jest profesorem judaistyki i dyrektorem Bennett Center for Judaic Studies
na Uniwersytecie Fairfield.

Oprócz książki The Light of Learning, skąd pochodzi powyższy fragment, profesor Glenn
Dynner napisał także:

Men of Silk: The Hasidic Conquest of Polish Jewish Society (Oxford University Press, 2006)
Yankel’s Tavern: Jews, Liquor & Life in Kongdom of Poland (Oxford University Press, 2013)