Rabin Menachem Mirski – “Śmiertelna pułapka filozoficzna. Refleksja nad paraszą Chajej Sara. Krótki wykład ze współczesnej filozofii.”

Porcja Tory na ten tydzień opisuje śmierć matki i ojca naszego narodu – Sary i Abrahama. Wedle midrasza (Pirkej de-rabi Eliezer 31) Sara umarła z rozpaczy po tym, jak się dowiedziała, że Abraham zamordował ich jedynego syna Izaaka, składając go w ofierze na górze Moria:


Kiedy Abraham wrócił z góry Moria, Szatan wpadł we wściekłość. Nie dostał tego, czego pragnął, czyli udaremnienia ofiary Abrahama. Co więc zrobił? Poszedł do Sary i zapytał: „Czy słyszałaś, co się stało na świecie?”. Ta odpowiedziała: „Nie”. Powiedział jej wtedy: „Abraham wziął Izaaka, swojego syna, i zamordował go, złożył go na ołtarzu jako ofiarę”. Sara zaczęła płakać i zawodzić; wydała z siebie trzy jęki, które odpowiadają trzem dźwiękom szofaru, a jej dusza wyszła z niej i Sara umarła. Abraham przybył i odkrył, że umarła. A skąd przybył? Z góry Moria.
Wedle tego midraszu śmierć Sary miała tragiczny charakter: umarła z rozpaczy po usłyszeniu kłamstwa Szatana. Interesujące jest jednak to, że śmierć Abrahama była przeciwieństwem śmierci Sary:
A oto dni żywota Abrahama, które przeżył: sto siedemdziesiąt i pięć lat. I skończył i umarł Abraham w sędziwości szczęśliwej, stary i syt życia, i przyłączony został do ludu swego. (Genesis 25:7-8)


Abraham umarł w sędziwości szczęśliwej, stary i syt życia. Właśnie takiej śmierci wszyscy byśmy sobie życzyli. Czy dysponujemy jakąś żydowską mądrością, która pomogłaby nam „osiągnąć ten cel?”. Tak. W tkaninę judaizmu wplecionych jest wiele poglądów, wartości i idei, które pomagają nam osiągnąć taką pełną zadowolenia śmierć.


Żyjemy w czasach, w których dzięki postępowi naukowemu znacznie wydłużyliśmy średnią długość życia jednostki ludzkiej, nasza kultura intelektualna jest jednakże nieustannie w stanie wojny nie tylko z większością idei religijnych (tolerowane są tylko te, które są zgodne z obecnym duchem czasu), ale także z ideą prawdy. Tak, wciąż żyjemy w tak zwanych „czasach ponowoczesnych”, co jest bezmyślnie uwielbiane wielu intelektualnych przywódców naszych zachodnich społeczeństw. Ktoś może zapytać, co w tym złego? Wiele osób wierzy, że kultura intelektualna ostatnich dziesięcioleci przyniosła ogrom dobrego, jak wyzwolenie kobiet, gejów i lesbijek, wszelkiego rodzaju mniejszości, a jednocześnie jednostek ludzkich, co pozwoliło im wnosić wkład w społeczeństwo w sposób, w jaki nie było to dane wcześniej. Tak, całkowicie się z tym zgadzam, z jednym zastrzeżeniem: to jest ta dobra część naszej filozofii/kultury intelektualnej. Ta sama kultura ma swoją ciemną stronę, która przyniosła i nadal przynosi fałsz i destrukcję.


Postmodernizm jest w dużej mierze reakcją na intelektualne założenia i wartości okresu nowożytnego w historii filozofii zachodniej. Rzeczywiście, wiele doktryn charakterystycznie kojarzonych z postmodernizmem można słusznie opisać jako bezpośrednie zaprzeczenie ogólnych poglądów filozoficznych, które w XVIII-wiecznym Oświeceniu były uważane za oczywiste, choć nie były one wyjątkowe dla tego okresu. Filozofia postmodernistyczna jest zatem zasadniczo zaprzeczeniem wielu zasad, które przyniosły podstawowe idee wolności jednostki, postępu naukowego i technologicznego, a mianowicie wszystkich podstaw, które umożliwiły wszystko, czym się dzisiaj cieszymy, jak nasze wolności indywidualne, technologię, natychmiastową komunikację, błyskawiczny dostęp do informacji itp. Zaprzeczenie tego wszystkiego można streścić w kilku punktach, odpowiednio do podstawowych zasad filozofii zachodniej, które są następujące:

  • Twierdzenia opisowe i wyjaśniające naukowców oraz historyków mogą co do zasady być obiektywnie prawdziwe lub fałszywe. Postmoderniści odrzucają ten punkt widzenia – wynikający z odrzucenia obiektywnej, naturalnej rzeczywistości – który czasami wyraża się w stwierdzeniu, że nie ma czegoś takiego jak Prawda.
  • Dzięki używaniu rozumu i logiki oraz dzięki bardziej wyspecjalizowanym narzędziom, jakie zapewnia nauka i technologia, istoty ludzkie zmieniają siebie i swoje społeczeństwa na lepsze. Zasadnym jest oczekiwać, że przyszłe społeczeństwa będą bardziej ludzkie, bardziej sprawiedliwe, bardziej oświecone i zamożniejsze niż obecnie. Podczas gdy większość z nas, choć krytycznie, nadal podziela tę wiarę, postmoderniści ją odrzucają. Niektórzy z nich posuwają się nawet do twierdzenia, że nauka i technologia – a nawet rozum i logika – są z natury destrukcyjne i opresyjne, ponieważ były wykorzystywane przez złych ludzi, zwłaszcza w XX wieku, do niszczenia i uciskania innych. „Logika” jest tu następująca: ponieważ narzędzia zostały wykorzystane do złych celów przez złych ludzi, narzędzia te również są złe. Trudno o jaskrawszy przykład ignorancji i, szczerze mówiąc, zwyczajnej głupoty.
  • Kolejna zasada Oświecenia – rozum i logika są powszechnie obowiązujące – tj. ich prawa są takie same i mają zastosowanie w równym stopniu do każdego myśliciela i każdej dziedziny wiedzy. Dla postmodernistów rozum i logika również są jedynie konstruktami pojęciowymi i dlatego mają ważność jedynie w ramach ustalonych tradycji intelektualnych, w których są używane. Płytkość oraz socjologiczny i psychologiczny redukcjonizm tego poglądu są uderzające, ale nie jest to zaskoczeniem, ponieważ logika nigdy nie była mocną stroną tych myślicieli. Przykładowo, oni ciągle używają słów, których nie potrafią zdefiniować: „płeć” jest tu najlepszym przykładem.
  • Istnieje coś takiego jak natura ludzka; składa się ze zdolności, uzdolnień lub dyspozycji, które w pewnym sensie są obecne w istocie ludzkiej od urodzenia, a nie wyuczone lub zaszczepione przez siły społeczne. Postmoderniści upierają się, że wszystkie lub prawie wszystkie aspekty ludzkiej psychologii są całkowicie zdeterminowane społecznie. Idea indywidualnej odpowiedzialności graniczy w takim kontekście z herezją.
  • Język odnosi się do rzeczywistości zewnętrznej i ją reprezentuje. Według postmodernistów język nigdy nie jest takim „zwierciadłem natury”. Postmoderniści wierzą, że znaczenie słowa nigdy nie jest rzeczą statyczną ani nawet jednoznaczną ideą, ale raczej szeregiem kontrastów i różnic w znaczeniach innych słów. Problem z tym poglądem polega na tym, że jest on zbyt radykalny. Tak, nasz język zawiera wiele słów, których znaczenie jest płynne, ale wciąż istnieje wiele słów, których znaczenie jest stałe, jak np. stół, krzesło, kot, pies, słońce czy planeta Ziemia. W tym przypadku myśliciele postmodernistyczni często mylą znaczenie słowa z jego nazwą, ale znowu nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ logika nigdy nie była ich mocną stroną.

W efekcie tego wszystkiego od kilkudziesięciu lat uczestniczymy w kulturze, w której nie ma obiektywnej rzeczywistości, żadnej prawdy, gdzie regularnie wyszydza się logikę i rozum, gdzie bezlitośnie wyśmiewa się mądrość tradycji religijnych, gdzie jedyną rzeczywistością jest „obecnie odczuwana emocja” i to wszystko uważane jest za mądre, mądre, fajne i – co najbardziej przerażające – za przejaw wyższości moralnej. Jedyne, co pozostaje, to „władza” i (neo)marksistowska narracja ujmująca całą rzeczywistość społeczną w kategoriach uciskanych oraz ciemiężycieli. Jak wyraził się Michel Foucault w swojej Historii seksualności:
Nie ma relacji władzy bez współzależnej konstytucji pola wiedzy, ani wiedzy, która nie zakłada i nie stanowi zarazem relacji władzy.


Prawda jest więc korelatem władzy, jest przez nią tworzona, a nie odkrywana. Ktokolwiek ma władzę, „posiada” prawdę. Nieważne w co wierzysz, ważne czy potrafisz to narzucić innym. Jeśli jesteś w stanie, staje się to prawdą. To najciemniejsza strona filozofii postmodernistycznej, ponieważ zapewnia podstawy i wsparcie dla jednej z najbardziej cynicznych, niechlubnych i odrażających idei wyrażanych w historii polityki: jeśli powtarzasz kłamstwo wystarczająco często, staje się ono prawdą. Chyba nie muszę wspominać, kto to powiedział.


Dlaczego więc dziwimy się, że tak wielu młodych ludzi, którzy dorastali w tej kulturze intelektualnej, popiera Hamas, bowiem bez względu na to co zrobią, pozostaną ofiarami, ponieważ są „uciskani”, co z definicji oznacza, że racja moralna jest po ich stronie? Filozofia, która używa tylko jednego rozróżnienia do wyjaśnienia wszystkiego – pomiędzy uciskanymi a ciemiężycielami – i nie czyni żadnego rozróżnienia między tym, co jest prawdziwe, a tym, co fałszywe, zaleje świat kłamstwami. Te kłamstwa szybko staną się zabójcze, jeśli będą napędzane emocjami, a przecież wiemy, że według postmodernistycznej ontologii „obecnie odczuwana emocja” jest jedyną rzeczywistością.


Cała ta „mądrość” jest aktywnie promowana na amerykańskich uniwersytetach, także tych najbardziej prominentnych. I zastanawiamy się, dlaczego tak wiele osób jest zdezorientowanych? Dzieje się tak za sprawą owej filozofii, która jest regularnie i systematycznie nauczana od lat 80-tych.


To wszystko musi wylądować na śmietniku, bo jest to całkowite bankructwo intelektualne i moralne. Obawiam się jednak, że walka z tymi nonsensami zajmie dziesięciolecia wspólnego wysiłku. W międzyczasie wszyscy umrzemy, a nasze dzieci posiwieją, ale mocno wierzę, że ostatecznie, poprzez tą całą konfuzję nabędą mądrości, która będzie odzwierciedlać mądrość naszych przodków. Jak mówi Księga Przysłów:
Koroną wspaniałą jest włos siwy; na drodze cnoty zdobyć ją można.
(Przysłów 16:31)


Szabat szalom!
Rabin Menachem Mirski