Rabin Menachem Mirski – “Wziąć udział w prawdziwej, nie wyimaginowanej wojnie. Refleksja nad paraszą Wajera.”

Dwa dni temu miałem sen. Byłem w mojej dawnej okolicy, w Przemyślu, wraz z dwoma innymi mężczyznami mniej więcej w moim wieku. Mieliśmy karabiny maszynowe i nosiliśmy kamizelki kuloodporne. Ścigała nas grupa bojowników, którzy chcieli nas zabić. W pewnym momencie rozdzieliliśmy się i weszliśmy do różnych mieszkań w tym samym budynku, w którym mieszkałem gdy dorastałem, tak więc każdy z nas znalazł się po innej jego stronie. Ja się ulokowałem w moim dawnym mieszkaniu, w którym mieszkałem z rodzicami. Mieszkanie było puste, same meble, żadnych ludzi. Przez cały czas, kiedy tam byłem, biegałem od okna do okna, sprawdzając, czy gdzieś na horyzoncie nie pojawili się kolesie, którzy chcieli nas zabić. Budynek ten wydawał się być dobrym miejscem taktycznym, z którego moglibyśmy pokonać naszych wrogów. Biegając tam i z powrotem ostatecznie nikogo nie zabiłem bo zwyczajnie się obudziłem. W moim śnie, rozumiejąc go dosłownie, dom, w którym dorastałem, był w niebezpieczeństwie. W rzeczywistości jednak dom mojego dzieciństwa był symbolem bezpiecznej przystani – reprezentacją bezpiecznego domu, w którym teraz mieszkam, tutaj, w Ameryce. Ale sen ów jest także dowodem na to, że my, ludzie, reagujemy na nasze doświadczenia i wszelkiego rodzaju rzeczy, na które jesteśmy wystawieni, nie tylko świadomie, ale i podświadomie. Ten sen był bezpośrednią, podświadomą reakcją na to, co działo się w Izraelu w ostatnich tygodniach, na to wszystko, o czy tym czytałem i co widziałem w wirtualnych kanałach.


W porcji Tory przeznaczonej na ten tydzień Abraham przenosi się do Geraru, gdzie król
Abimelech zabiera Sarę – przedstawioną mu jako siostra Abrahama – do swojego pałacu. We śnie Bóg ostrzega Abimelecha, że umrze, jeśli nie zwróci kobiety jej mężowi. Abraham wyjaśnia, że bał się, że zostanie zabity z powodu pięknej Sary. To jednak nie koniec historii, bowiem sen Abimelecha zawiera głębsze przesłanie niż owo zwyczajne ostrzeżenie. Oto jak Abimelek odpowiada Wiekuistym we śnie, po usłyszeniu Boskiej groźby:


A Abimelech nie zbliżył się był do niej i rzekł: “Panie! alboż i naród niewinny zatracasz?”
Wszakże sam powiedział mi: Siostra to moja, i ona sama też mówiła: Brat to mój. W
prostocie serca mojego i w czystości rąk moich uczyniłem to.” I rzekł do niego Bóg we
śnie: “I ja wiem, żeś w prostocie serca to uczynił; to też powstrzymywałem cię, abyś nie
grzeszył przeciw Mnie, i przeto niedopuściłem, abyś jej dotknął. A teraz wróć żonę tego
męża, a będąc prorokiem, pomodli się za ciebie, i będziesz żył; jeżeli zaś nie wrócisz,
wiedz, że umrzesz, ty i wszyscy twoi.” (Genesis 20:4-7, tłum. I. Cylkow)


Abimelek uczynił wszystko, co mu Bóg nakazał, a nawet więcej. Poza tym, że oddał
Abrahamowi jego żonę, obdarzył go trzodą, dał mu za sługi swoich niewolników oraz
powiedział, że może osiedlić się, gdzie tylko zechce. Jaka była wówczas reakcja Abrahama?


Nie powiedział „dziękuję” i wyszedł. Także zrobił więcej, niż od niego oczekiwano:
I pomodlił się Abraham do Boga i uzdrowił Bóg Abimelecha, i żonę jego, i służebnice
jego, że rodzić mogły. Albowiem zupełnie zawarł był Wiekuisty każdy żywot domu
Abimelecha, z powodu Sary, żony Abrahama. (Genesis 20:17-18, tłum. I. Cylkow)
Jedną z lekcji, jaką możemy wyciągnąć z tej historii, jest to, że hojność, życzliwość i pokora (tj. słuchanie Boskiego głosu) mają moc pokonania strachu (Abimelech i jego dworzanie byli przerażeni po tym śnie), co jest szczególnie w naszych czasach istotne. Dlatego zamiast po prostu mówić sobie nawzajem, „aby się nie bali”, być może lepszym i skuteczniejszym sposobem jest wzajemne zachęcanie się do robienia tych trzech rzeczy. Kolejna lekcja, jaką możemy z tego wyciągnąć, dotyczy także hojności, jednakże w większym stopniu czynienia tego, co w danym momencie jest po prostu właściwe, jak postąpił zarówno Abimelech, jak i Abraham, czego nie zawsze jest łatwo sobie uzmysłowić w naszych skomplikowanych i zagmatwanych czasach. Dlatego pozwólcie, że zasugeruję, czym jest owa właściwa rzecz.


Właściwą rzeczą jest pomóc Izraelowi dokończyć operację w Gazie, by wyeliminować każdego możliwego terrorystę i każde możliwe zagrożenie, a także odpowiedzieć z całą siłą na zagrożenia, wobec których Izrael stoi na północy, z strony Hezbollahu oraz z frontu syryjskiego zorganizowanego przez ludobójczy reżim Iranu. Wykorzystajmy więc wszystkie zasoby, jakie mamy – wszelkiego rodzaju wsparcie: intelektualne, ekonomiczne – jak datki na rzecz organizacji pomagających Izraelczykom – a także polityczne, aby pomóc Izraelowi – naszej ojczyźnie – wygrać tę wojnę, prawdziwą wojnę, zamiast strzelać do innych czy do siebie nawzajem na naszym bezpiecznym podwórku, tak jak ja to robiłem z wyimaginowanymi wrogami w moim śnie.


Szabat szalom!
Rabin Menachem Mirski