Bóg wysyła nam wiadomości i daje sygnały, że się nami opiekuje. Bóg się jednakże nie włamywa się do naszych domów i do naszego życia bez zaproszenia. W ten sposób Bóg jest bardziej kochający niż sprawiedliwy. Są chwile, kiedy czujemy Jego obecność bardzo blisko, ale są też chwile, gdy Bóg wydaje się bardzo odległy. To drugie uczucie ma swój wyraz w naszej parszy z tego tygodnia:
איז פֿון אים די פֿאַרדאַרבונג? נײן! זײַנע קינדער, זײערס איז דער פֿעלער; אַ קרומער און פֿאַרדרײטער דָור.
Opoka, On, nieskazitelne zrządzenia Jego, bo wszystkie drogi Jego prawem. Bóg rzetelny i bez krzywdy, sprawiedliwy i prawy On.
Skaziło Mu się – jakoby nie byli dziećmi Jego, ku hańbie swej – pokolenie krnąbrne i przewrotne!
Pwt 32:4-5
To właśnie wyraźny kontrast między Bogiem a Jego ludem, tak jak są oni przedstawieni w tym fragmencie, sprawia, że Bóg wydaje się wyjątkowo odległy. Co możemy zrobić, żeby ‛sprawić, że Bóg’ będzie mniej odległy? Musimy zaprosić Go do naszego życia.
Jak to zrobić? Można to zrobić na wiele sposobów. Pierwszym i być może najbardziej oczywistym jest modlitwa. Pierwszym i głównym celem modlitwy nie jest proszenie Boga, aby „wyświadczył nam łaski”. Choć modlitwa z petycją ma swoje miejsce w naszej duchowej tradycji (modlitwa pochwalna, wdzięczności i prośba to trzy podstawowe formy komunikacji z Bogiem), to głównym celem modlitwy jest zaproszenie Boga do udziału w naszym życiu indywidualnym i wspólnotowym, do tworzenia i utrzymywania z Nim wspólnotę. Wszystko inne jest jego skutkiem. Zapraszając Go do udziału w naszym życiu, zarówno w aspekcie duchowym, jak i praktycznym, poszerzamy Jego obecność w świecie. Ale to nie koniec, to dopiero początek. Zaprosić Boga do naszego życia oznacza działać jako Jego agent w świecie, wypełniać obowiązki, które na nas nakłada: żyć zgodnie z prawem żydowskim, żyć moralnie, wrażliwie, odpowiedzialnie i wzrastać duchowo. Tylko wtedy naprawdę zbliżymy się do Boga. Sama modlitwa nie przybliża nas do Niego na stałe, tylko chwilowo. Właśnie dlatego powinniśmy modlić się regularnie, a nie tylko „od czasu do czasu”. Modlitwa jest źródłem inspiracji dla naszych działań i źródłem siły, jeśli tego wymagają. Używając współczesnego języka informatyki, modlitwę można rozumieć jako formę samoprogramowania i dostarczania energii do prawidłowego działania.
Jeśli jednak modlitwa nie pociąga za sobą właściwych działań, często staje się daremna lub nieistotna. W takim stanie nadal możemy komunikować się z Bogiem, jednak nie należy się spodziewać, że będzie to miało szczególny wpływ na nasze życie. Przez działanie rozumiem zarówno działania mające na celu realną zmianę otaczającej nas rzeczywistości, jak i działania „wewnętrzne”, duchowe i intelektualne, mające na celu nasz rozwój duchowy, doskonalenie itp. Działania obu rodzajów powinny być ze sobą skoordynowane z odpowiednim równowagę pomiędzy obydwoma światami. Jeśli „za bardzo” skupimy się na naszej sferze duchowej i zaniedbujemy rzeczywiste działania w świecie, możemy wzrastać duchowo, ale nasze praktyczne życie może stać się nieszczęśliwe. I odwrotnie, jeśli skupimy się wyłącznie na rzeczywistości zewnętrznej, praktycznej, a zaniedbujemy jej duchową stronę, możemy prowadzić godne życie i być duchowo nieszczęśliwi, co spowoduje, że będziemy zbytnio uzależnieni od czynników zewnętrznych – okoliczności, innych ludzi, obecnej pracy czy nawet własnych nawyków.
Im bardziej jesteśmy oddani wdrażaniu Boskich praw, zasad i mądrości naszej tradycji, tym bliższy staje się nam Bóg. Bóg jest obecny w każdej micwie, którą świadomie wykonujemy, w każdym błogosławieństwie, które wypowiadamy i w każdym żydowskim rytuale, w którym jesteśmy zaangażowani. Jeśli to wszystko będziemy robić, On zawsze będzie z nami, szczególnie w chwilach, gdy naprawdę Go potrzebujemy. Dlatego bardzo ważne jest, aby znaleźć właściwą równowagę między tym, co duchowe, a tym, co praktyczne: jeśli to zrobimy, to pierwsze będzie rzetelnie prowadzić nas przez całe życie, a to drugie pozwoli nam skosztować wszystkich jego owoców. Jeśli istnieje jakiś konkretny żydowski przepis na szczęście, to prawdopodobnie właśnie on.
Szabat szalom,
G’mar Chatima Tova!
Dodaj komentarz