Ki Tece

Obietnice, przyrzeczenia, przysięgi

Refleksja nad paraszą Ki Tece

Gdybyś ślubował ślub Wiekuistemu, Bogu twojemu, nie omieszkaj go spełnić; gdyż poszukiwać go będzie Wiekuisty, Bóg twój, od ciebie, a byłby grzech na tobie. Jeżeli zaś zaniechasz ślubować, nie będzie na tobie grzechu. (Deut 23:22-23, tłum. I. Cylkow)

Możemy wyróżnić trzy rodzaje przyrzeczeń, które składamy: te które składamy samym sobie, te które składamy innym ludziom oraz te, które składamy samemu Bogu. Przyrzeczenia pierwszego rodzaju są elementem naszego życia wewnętrznego i pełnią funkcje psychologiczne, np. mają nas motywować do osiągnięcia danego celu, bądź np. zmienić te z naszych zachowań, które uznaliśmy za szkodliwe dla nas lub dla innych. Jako takie nie mają wymiaru etycznego, który jest zasadniczo sednem przyrzeczeń składanych innym ludziom. Natomiast sedno przyrzeczeń składanych Bogu, podobnie jak w przypadku przyrzeczeń składanych samemu sobie, nie leży w ich etycznym wymiarze. Te ostatnie mają wymiar przede wszystkim religijny i tym samym złamanie więc przyrzeczenia złożonemu Najwyższemu nie jest przestępstwem etycznym, lecz właśnie religijnym.

Nasi rabini poświęcili temu tematowi bardzo wiele uwagi – cały traktat z Talmudu, Nedarim, poświęcony jest kwestii ślubowań, przyrzeczeń itp. Są podzieleni co do tego, czy pożądanym jest składanie przyrzeczeń czy przysiąg; niektórzy nie widzą żadnej szkodliwości tego rodzaju praktyk, inni natomiast marszczą nad tym brwi, nawet gdy obietnica składana jest w dobrej sprawie, na przykład jeśli jej cel ma charakter charytatywny. Generalną tendencją jest sceptycyzm w temacie przysiąg i obietnic, z pozostawieniem jednakże miejsca na osobistą decyzję, jeśli okoliczności tego wymagają.

Temat obietnic i przyrzeczeń jest w chwili obecnej tym bardziej istotny, że zbliżają się Wielkie Święta, podczas których są one jednym z tematów przewodnich, z główną reprezentacją w Kol Nidrei, deklaracją, którą recytujemy w wieczór święta Jom Kippur.

Celem pierwszej historycznie, napisanej wersji Kol Nidrei, było unieważnienie przysiąg, które zostały złożone i zarazem złamane w roku poprzednim. Halacha wymaga, aby śluby i przyrzeczenia, które mają być unieważnione, były dokładnie określone i mogą zostać unieważnione tylko wtedy, gdy sąd (rabiniczny) uzna, że zostały podjęte w wyniku jakiegoś nieporozumienia. Kol Nidrei, natomiast, odnosiła się początkowo do przyrzeczeń, które zostały zapomniane i dla których tego rodzaju środek unieważnienia nie jest możliwy. To spowodowało sprzeciw wielu rabinów i w konsekwencji zięć Rasziego, rabin Meir ben Samuel (początek XII w.), dokonał w “Kol Nidre” istotnej zmiany, zmieniając oryginalny werset „od ostatniego Dnia Pojednania do obecnego” do “od obecnego Dnia Pojednania aż do następnego”. W ten sposób Kol Nidrei straciła charakter deklaracji a posteriori, odnoszącej się do niespełnionych zobowiązań minionego roku i zyskała charakter deklaracji a priori, odwołującej się do przysiąg, których możemy nie być w stanie spełnić lub o których możemy nie pamiętać w roku następnym. Tym samym, recytując słowa modlitwy Kol Nidrei, nie unieważniamy złożonych już przez nas ślubów czy przysiąg, lecz te, które złożymy dopiero w roku przyszłym.

Wszystko to sugeruje nam, iż również na co dzień powinniśmy być ostrożni w składaniu obietnic/przysiąg, zarówno wobec Boga, innych, jak i samych siebie. Jeśli ktoś nas o coś prosi i wiemy, że chcemy to wypełnić, powinniśmy najlepiej od razu skupić się na działaniach, które miałyby wprowadzić daną sytuację w życie, choćby stopniowo. Jeśli bowiem składamy obietnice czy przyrzeczenia, zwykle automatycznie odsuwamy nasze działania w czasie oraz, co istotne, milcząco zakładamy, że jesteśmy w stanie ich dotrzymać. To poczucie nie musi być “ułudą chwili”. Często wydaje się nam być rezultatem chłodnej, racjonalnej kalkulacji, naszych ugruntowanych i wielokrotnie sprawdzonych mniemań co do tego, co leży w zasięgu naszych możliwości. Obiecując lub przysięgając coś komuś często jednakże zapominamy o tym, że nie jesteśmy wyłącznymi panami własnego losu. Często zapominamy o możliwości wystąpienia wydarzeń losowych, które mogą nasze zamiary całkowicie niekiedy udaremnić. Wtedy uświadamiamy sobie, jak bardzo rzeczywistość nas przerasta. Osoby niewierzące dostrzegą w tym raczej jedynie pech, „zły omen” lub właśnie ogrom i złożoność świata, który nas otacza. Osoby wierzące mogą dostrzec w tym wiadomość, przekaz od samego Wiekuistego. W przypadkach poważnych niepowodzeń spowodowanych wypadkami losowymi można w istocie dostrzec ów Dzień Sądu, sprowadzony na nas przez Boga. To jak poradzimy sobie z danym niepowodzeniem, trudną chwilą próby, zależeć będzie bowiem od tego, jak blisko byliśmy i jesteśmy samego Boga, jak też, co za tym idzie – jacy byliśmy i jesteśmy dla innych ludzi. Bóg udzieli nam wówczas swojej pomocy i wzmocni nas w kryzysowej sytuacji, i w tym sensie Jego sąd będzie dla nas łagodny, natomiast ludzie, którzy nas otaczają, wesprą nas i udzielą nam wówczas pomocy, będą bowiem pamiętać naszą dobroć i wszystko dobre, czego od nas doświadczyli. Owe Dni Sądu zdarzają się w naszym życiu cyklicznie i nie ma od nich ucieczki. Ich sens i znaczenie odnajdujemy zwykle po jakimś czasie, i często są one dla nas doświadczeniami transformującymi. Oby wszystkie Dni Sądu, które w naszym życiu nadejdą, nawet te bolesne, były dla nas ostatecznie doświadczeniami pozytywnymi, transformującymi nas w lepszych ludzi.

Menachem Mirski

Szabat szalom!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *